Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Mówiszpoważnieczytylkosobiezemnieżartujesz?
–Odłożyłamsztućcenabok,spoglądającnajegotwarz
zniemałymzainteresowaniem.–Nieumiemtego
rozpoznać.
–Amalie,nierozumiem,cojestwtymażtakiego
dziwnego.–Patrzyłnamnietymswoimspokojnym
wzrokiem.–Jużcimówiłem,żechoćbyśmiałanasobie
worekpoziemniakach,toitakwyglądałabyśnajpiękniej
naświecie.Pozatymjesteśmojąbohaterką,którą
podziwiam.Siłaczka,któranaswoichdelikatnych
ramionachdźwigacałymójświat.
Powtarzałmitesłowaoddniaporodu,aonecałyczas
taksamomniezawstydzały.Willsprawiał,żeczułamsię
podziwianainiezwyklesilna.Tobyłomiłeibudujące.
–Niejestemżadnąsiłaczką.–Mojepoliczkisię
zarumieniły.–Wcalesiętaknieczuję.Wielekobietrodzi,
czasaminawetwgorszychmęczarniachniżja.
–Dlamnienielicząsięinnekobiety,tylkoty.Pamiętaj,
żebyłemztobąwszpitalu,kiedytosiędziało
iwidziałem,żeporódbyłdlaciebieciężki.Chcęcię
podziwiaćitakbędęrobił.–Włożyłsobiejedzeniedoust
izamilkł.
Byłamciekawa,czywszyscymężowie,partnerzy
ipartnerkimówiliswoimkobietompoporodzietakie
słowa.Byłominaprawdęprzyjemnietowszystkosłyszeć
iwpewnymsensieczułamsiętympodbudowana.
Wiedziałam,żeciałopoporodziestawałosięzupełnie
inne.Coprawdajaażtakdużonieprzytyłam,ale
wszystkozebrałosięnamoimbrzuchu.Skórawtym
miejscustałasięzwiotczałairozciągnięta;pomimo
żebardzoszybkowróciłamdomojejwagi,tenbrzuch
nadalbyłinny.Mimotozdawałamsobiesprawę,żedługo
byłdomemdlamojegodziecka,więcniepowinnambyła
siędziwić.
–Możepójdziemynaspacerzarazpoobiedzie?