Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Naszczęścieniejechaliśmyzbytdługo,agdy
zatrzymaliśmysięnaparkinguprzedrestauracją,moim
oczomukazałsięszyldznazwąkojarzonązwieloma
lokalnymicelebrytami.Kiedywysiedliśmy,Willoddał
parkingowemukluczykiodautaibezwahaniazłapałmnie
zadłoń,poczympociągnąłwstronębudynku.
Sztywnyjakkijodszczotki,alespokojnykelner
zaprowadziłnasdostolikaprzyprzeszklonejścianie
zwidokiemnamiasto.Usiedliśmynawprostsiebie,
akelnerodrazupodałnamkarty.
Naprawdęsięcieszę,żejesteśmytutajrazem,
William.Uśmiechałamsięoduchadoucha,patrząc
wjegociemneoczy.
Uwierzmi,żejarównieżbardzosięcieszę.
Widziałamszczerośćnajegotwarzy.Wdomumimo
wszystkocałyczasjesteśprzySebastianie.Niemam
citegozazłe,jatowszystkorozumiemipopieram,
botonaszsyn,któregoobojekochamy.Mimotoodczasu
doczasy,jakmamyokazję,tomusimypobyćwedwoje.
Pokiwałamgłowązezrozumieniem,bowpełni
gopopierałam.Mimowszystkodlamniebyłotonieco
trudniejszezewzględunaniewidzialnąpępowinę
pomiędzymatkąadzieckiem.Opuściłamwzrok
ispojrzałamnakartę,akiedykelnerdonaswrócił,
złożyliśmyzamówienie.
Pochwilistałyprzednamizamówionenapoje.Trudno
byłomisięskupić,boczułamsięobserwowanaprzez
mężczyznęsiedzącegonawprostmnie.Widziałam,jak
Willuważnielustrujemniewzrokiem.Wyciągnęłamnogi
iwsunęłampomiędzyjegouda.Lubiłamczućjegociepło
ibliskośćjegociała.
Oczekującnazamówienie,apotemjedząc,
rozmawialiśmygłównieoSebastianieimoichrodzicach.
Naszczęścienigdzienamsięniespieszyło.Naszeżycie
byłostabilne,spokojne,anawetinudne.Kiedy