Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
oderwaćwzrokuodsiedzącegonawprostmnie
mężczyzny.Widziałamwjegooczachnieskrywane
szczęścieiradość.Miałamwrażenie,żewtymmomencie
czujemytosamo.Złapałamzawidelczykispokojnie
zajadałamsiędeserem.
Amalie,amożebędziesznosiławięcejpierścionków?
Lekkopochyliłsięwmojąstronęiściszyłniecogłos.
Mamnatoogromnąnadzieję.
Chciałbyśmiećwięcejdzieci?Uśmiechałamsię.
Oczywiście,żetak,imyślałem,żeotymwiesz.
Chciałbymmiećztobącałągromadępięknychdzieci.
Wyciągnąłdomniedłońipogłaskałmójpoliczek.Nie
chcę,abySebastianobyłjedynakiemtakjakja.Mamy
pieniądze,dużydom,siebie,więcmożemypozwolićsobie
nawetnacałądrużynępiłkarską.
Najlepiejniczegonieplanujmy.Wszystkosamo
wyjdzie.Pewnerzeczynamprzeznaczoneizanicich
niezmienimywyznałamszczerze.Niebędęsię
specjalniestarała;comabyć,tobędzie.Uśmiechnęłam
sięlekko.
PlemnikiWilliamaostatnimrazemświetniesobie
poradziły.Niewiedziałam,czyonotymwiedział,ale
naraziesięniezabezpieczaliśmy,aprzecież
uprawialiśmydosyćdużoseksu.
Włożyłamkolejnykęsdoust,kiedymężczyznasię
ożywiłiwyciągnąłzkieszenitelefon.Spojrzał
nawyświetlacz,apóźniejwmojeoczy.
Cholerajasnaszepnąłniezadowolony.Bardzocię
przepraszam,skarbie,alemuszęodebrać.Tomusibyć
naprawdępilnasprawa.
Pokiwałamgłowązezrozumieniemipopatrzyłam
napięknypierścioneknaplacu.Wielkidiamentradośnie
błyszczał,odbijającwszystkieświatładookoła.
Niespodziewałamsiętakiegoprezentu.Williamwciąż
potrafiłmniezaskoczyć.