Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Krzysztofwdałsięwdługąizawiłąopowieśćoosobliwym
przypadku,jakitrafiłmusięwlaboratorium.Miałwsobiepasję,ale
brakowałomuzdolnościdociekawegoopowiadania.Jakubwsłuchiwał
sięwjegogłos.ArturpatrzyłnaKrzysztofazżyczliwym
zainteresowaniem.Zuzannasunęłapalcempobrzeguobrusa.
–Jakub,ajakwpracy?
Niewiedział,czyzamierzałamudokuczyć.Niechciałosobie
mówić.
–Wciążpodajękurtkiipłaszcze.Zatomamcorazwięcejzleceń
copywriterskich,aletoitakmniejważneniżmatematyka.
–Matematykajestkrólowąnauk–powiedziałKrzysztof.
–Wydajemisię,żepracawszatnijestbliżejżycianiż
matematyka.–Zuzannanieustępowała.–Podajeszludziompłaszcze,
aonidziękitemuniechorują.Coludziompomatematyce,kiedy
sąchorzy?Nacoimsztuka,gdybędąkasłać,kichać…
–NiepowinnaśstaćpostronieJakuba.Zabieraciklientów.
Tepłaszcze!–Arturpotrząsnąłgłową.
Śmiechrozbrzmiewałrazporaz.Byłoimdobrze.Czaspłynął.
KuchniaHnatówznajdowałasiępozacierpieniem.Jakubwiedział,
żemałozapamięta,leczbędzieumiałodtworzyćtociepło.
–Musimysięchybazbierać–oznajmiłKrzysztof.
Zabrałśmiech,przywróciłchłódlistopadowegowieczora,inne
życie,innemieszkanie,oddechyniepozbawionestrachu.
–Odwiezieszich?–ZuzannazwróciłasiędoArtura.–Japiłam
wino.
–Jateż,przecieżwidziałaś.–Obdarzyłjąszelmowskim
uśmiechem,jakbyudałomusięspłataćfigla.
–Możemywrócićautobusem–wtrąciłJakub.
–Niebędzieciesiętułaćponocy,zamówięwamtaksówkę.
–Dajspokój,niechtuzostaną–powiedziałArtur.–Majągdzie