Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
spać,ranopojadą.
Naprawdęmyślisz,żeonichcątuznamisiedzieć?Zuzanna
wstałaizebrałakieliszki.Wyglądaływjejdłoniachjaktrofeawojenne.
Żechcąjeszczesłuchaćtychtwoichopowieścizzaczeskiejgranicy?
KrzysztofposłałJakubowijednoztychswoichciepłychspojrzeń,
zaktóreJakubtakgokochał.
„Nigdziedzisiajniepójdziesz!Zostaniesztu!”
Jacob?
Jabymzostał.
Tojateż.
Arturzaproponowałherbatę.Zgasiłświecepalcami.Zasyczał
czajnik.Zuzannaschowałaniedopitewinodolodówkiiotworzyła
bombonierkę.Serwisobiadowyzastąpiłykolorowekubki.Jakub
słodziłherbatęiwysypałtrochękryształkównastół.Przeprosił.
AwanturawmiłościskwitowałArtur.
Chybawrodzinie…
Nie,cukiertowmiłości,sólwrodzinie.
Jakubwiedział,żeArturmarację.Niewierzyłwtakierzeczy,
ale…ajeślisiępokłócązKrzysztofem?Naruszyłtenwieczór,
rozsypująccukier.
Wielesprawwpuściłamdotegodomu,aleprzesądyzostawiamy
zaprogiemoznajmiłaZuzanna.
Rozmowaokazałasiętrudniejsza,zapijalimilczenieherbatą.
Wyciągali,odwijalizfolijekismakowaliczekoladki,jakbybraliudział
wkulinarnejgrze.
Jacob,tylubiszteczarno-białe,proszę.Krzysztofpodał
muśmietankowo-kawową.
Takzręki?Zuzannasięskrzywiła.
NieprzeszkadzamitoodparłJakub.
Naglezadzwoniłtelefon.TwarzZuzannystężała,uśmiechArtura