Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Przystanęła.PokilkususachArturobróciłsięzuśmiechem
kuglarza.
Zamknijoczy!
Przypatrywałamusięsceptycznie.Zrobiłosięjejzimno.Choć
Arturstałnieopodal,poczułasię,jakbybyłacałkiemsama,smagana
chłodemiwiatrem.Spojrzałanaswojebutyzanurzonewszarym
wilgotnympiachu.Niemiałażadnej„swojej”pory.Poprostużyła.
No,zamknij!
Zacisnęłapowiekiiruszyłaprzedsiebie.Niechciałabyćjak
lunatyczka,leczręcesamewyciągałysięwposzukiwaniupodpory.
Stawiałakrokzakrokiem,słyszałacichychrzęstpiachu.Wiatrmuskał
jejtwarz.Choćotaczałaciemność,widziałaArturastojącego
nabrzegu.
Pomyślała,żemógłbysięterazprzedniąrozebrać.Włożyłabyjego
ubranie,odzbytcienkichjaknaporęrokuskarpetekpogruby
szalikibrązowykaszkietzesztruksu.Wdychałabyjegozapach.
Chciałaotworzyćoczy,podzielićsięznimtympragnieniem.
Nieotwierajtylko!usłyszałabliskojegogłos.
Ująłjejlodowatądłoń.
Chodźszepnął.
Odciągnąłją.
Szła.Artur.Piach.Wiatr.Chłód.Wilgoć.Miękkośćciepłejdłoni.
Światzdawałsięistniećinaczejpodmrokiempowiek.Mrok.Artur,
jegoszeptanerazzarazem„chodź”.Szli.Wkońcupozwoliłjej
otworzyćoczy.Wpatrywałsięzciepłymuśmiechem.Niemiałżadnej
niespodzianki.Był.