Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Jeślistoisz,tolepiejposadźgdzieśswojedupsko–poleciłam.
–Gotowa?AdamRosszaprosiłmniewczorajnaspacer!
Podrugiejstronierozległosięgłośnegwizdnięcie.
–Super,gratuluję!–usłyszałamrozanielonygłos.–Opowia-
daj,jakimcudemdotegodoszło?
–Pamiętasz,jakwczorajobiecał,żewynagrodzimiswojeprzy-
musowewcześniejszewyjście?Wyobraźsobie,żezadzwoniłdo
mniewdrodzedodomu.
Przełożyłamtelefondodrugiejręki.
–Naprawdęsięcieszę.Nareszciecośruszyłowtymkieru…
–Odmówiłam–przerwałamjejwpołowiezdania.
–Żeco?!Czyśtyzgłupiałajużkompletnie?!–krzyczaładosłu-
chawki.–Dlaczegotozrobiłaś?Bałaśsię,żecięwykorzystana
ławcewparku?–Bezczelniezaczęłasięśmiać.
–Dajspokój.Iprzestańrżećjakkoń…–obruszyłamsię.
–Nonieważne.Skorojesteśtakaślepa,tojanapewnoniemam
zamiarucitegotłumaczyć–skwitowała.
–Emma!Czytynierozumiesz,żetopiesnababy?!
–Czytyjesteśtakadurna,czytylkotakąudajesz?!–podnio-
słagłos.–Skorofacetzadajesobietrud,abyzdobyćtwójnumer
telefonu,późniejdzwonidociebieiproponujespotkanie,nie-
ważneczytozwykłyspacer,czylotrakietąnaksiężyc,toznaczy,
żechceciębliżejpoznać.Zrozumiałaśwkońcu,tępoto?–Mia-
łamniejużdość.
–Wjegoprzypadkuchodzitylkoojedno–burknęłam.
–Amisięwydaje,żejestcałkowicieinaczej.Widziałamjakna
ciebiepatrzy–odparowała.
–Samaniewiem…
–Idźnatospotkanie,ajeślizauważyszcośniepokojącego,po
prostusięwycofajityle–namawiałamnie.–Maszsięwcoubrać?
45