Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nie,niemożnauciąłanioł,bardzoniezadowolony
zkierunku,wjakimzmierzałatarozmowa.Bożku,skup
się.Daszsobieradę.
TymczasemBożek,zamiastsięskupić,znowuniemal
zawiesiłsięnadzeszytem.Czyżbyucierpiałbardziej,niż
mogłosięwydawać,wskuteknadmiernejekspozycji
nadziałaniamatematyczne?Boprzezchwilęprawie
musięwydawało,żenieskazitelneobliczeTsadkiela
zmąciłjakiśprzelotnyskurczwkącikuoka.Jakgdyby
posągowyaniołstróżpróbowałdoniego
porozumiewawczo…mrugnąć?
Nie,nie.Chłopiecpotrząsnąłgłową.Mowyniema.
PrędzejuwierzyłbywułamkidziesiętneniżwTsadkiela
puszczającegooko.
Dokończeniezadańtak,żebywynikikońcowemiały
jakikolwiekzwiązekzobliczeniami,wymagałojeszcze
trochęślęczeniaorazjękówrozpaczyprzeplatanych
komentarzamiTsadkiela,żegdybysięskupił,jużdawno
miałbytozgłowycobyłobezduszne,bezlitosne
iwogóleBEZ,nawetjeśliogółemprawdziwe.Takczy
siak,Bożekzdołałwreszciedojśćdoładu
zmatematycznymizaległościamiiwpierwszy
poniedziałekpoferiachzimowychpoleciałdoszkołyjak
naskrzydłach.
Namiejscuczekałagocałaserianieplanowanych