Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jestjeszczewieleinnychspraw,stryjku...Gdzie
znajdziemypieniądze?
Wtrzeciejpiwnicy,podsiódmąpłytą,nagłębokości
dziewięciustópiczerechcali,znajdujesięzakopana
skrzyniazłota.Czytociwystarczy?
Cozaczłowiek!popłakujewujDideloo.
Naprawdęprzykromi,żeniemogępowiedziećtego
samegootobie,Dideloo,noaterazzmykajżejuż,
tyupartyośle.
KarolDideloorzuciłmigroźnespojrzenieiwymknąłsię
zpokoju,takchudyidrobny,żewystarczyłomuledwie
uchylićdrzwi.
Usadowiłemsięwfoteluzfrędzlami,ztwarzązwróconą
kułóżku.Wujodwzajemniłspojrzenie.
Obróćsiębardziejdoświatła,Jean-Jacques.
Spełniłemprośbę.Konającyprzyglądamisię
znieprzyjemnądlamnieuwagą.
Niemacoszepce,mierzącmniewzrokiemprzez
dośćdługąchwilębezwątpieniajesteśzrodu
Grandsire’ów,mimożerysytweutraciłynieco
charakteru.Trochęsłabszakrewwystarczyła,
bywygładzićszorstkąskórętwoichprzodków.No,atwój
dziad,AnzelmGrandsire,panAnzelm,jakgoniegdyś
nazywano,byłsławetnąszelmą.
Wujczęstouciekałsiędotejobelgi,alejanieżywiłem
doniegourazy,bomnigdyniepoznałtegoprzodkaotak
złejsławie.
Zmarłnaberi-beri,nawybrzeżugwinejskim,inaczej
stałbysięjeszczewiększąszelmąkontynuowałwuj
Kasawiusz,śmiejącsiętwójdziadekwielbiłdoskonałość
wkażdejdziedzinie!
Drzwiotworzyłysięnaoścież,awnichukazałasię