Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
naramieniu,jakbyjakaśdziwacznawrona.
–Niewróci...Bowsumiepoco?Grandsire’owierodzą
się,bypodpełnymiżaglamiprzemierzaćmorzaioceany,
anieżebygnuśniećpodludzkimdachem.
Nagleotwierająsiędrzwi.Nancyprzychodzi
zpowrotem,uśmiechnięta,jejzłośliweusposobienie
ulotniłosię.
–Znalazłampięćmieszków,wujku!–mówi.
–Ciężkietozłoto,nieprawdaż?–zażartowałwuj...
–Czuję,żewiesz,jakizrobićzniegoużytek.
–Ajakże!–odpowiedziałazuchwaleNancy.
Wchwilępotemopuszczapokój,azamykającdrzwi,
rzeczedomnie:
–Jiji[12],Élodieczekanaciebiewkuchni.
Zklatkischodowejdobieganasjejdelikatnyśmiech
ikokoszepogdakiwania.
–TymrazemtoMathias!–powiedziałwuj.
Iodrazuroześmiałsięochoczo,choćradość
tawywołaławjegopiersiistnąburzękaszlu.
–Powiedziała„pięćmieszków”?Byłoichsześć!Ha,oto
córagodnategoszelmyAnzelmaGrandsire’a...Wielcem
ztegokontent!
Wizyty,śmiechirozmowystrudziłygonajwyraźniej.
–PójdźdoÉlodie,mójmały–mówigłosem,którynagle
osłabłistałsięodległy.
Niepragnęniczegowięcej:zgłębiniezmierzonych
iciemnychsuteren,wsercuktórychmieścisiękuchnia
przestronnaniczymsalakonferencyjna,dochodziciepły
zapachgofrówidelikatnawońtopionegomasła
zdodatkiemcukruicynamonu.
Przemierzamnadwyrazdługikorytarz,którego