Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Ignoranci!–wściekałsię.
Zaszybąwykrzywiałosięifalowałopołudniowepowietrze.
Palaczewracalidoklimatyzowanegoholu,spoceniirozdrażnieni.
Prawiejesień,atakiupał,pomyślałaSylvie.Niepewnieprzyglądałasię
małemupalcowiustopy:wydałjejsiębrzydki,trochęwystawałnad
środkowympalcem,prawieniebyłonanimpaznokcia.Wogólenie
potrzebowałabytegopalcawswoimciele.
–Ignoranci–powtórzyłnadowódswojegorozgoryczeniaMartin,
aleniezabrzmiałotozbytpewnie.Sylvieociężalepodniosłagłowę.
Martinsiępieklił,alerobiłtocałkowicienieumiejętnie.Nie
wychodziłomu.Wyglądałjakkociak.Jakrozgniewanymłodykociak.
Tymrozzłoszczeniemdomagałsięuwagi.Sylviejużdawnosię
zorientowała,żeMartinwogóleniepotrafipanowaćnadswoją
fizjonomią.
–Nicnatonieporadzimy.–Sylviewzruszyłaramionami
iodwróciławzrok.Czuła,jakgdzieśwśrodkuwzbierawniejśmiech,
alekiedy,przefiltrowanydoczystejpostaci,pojawiłsięnatwarzy,
poruszyłtylkokącikiemjejust–uniósłgoiodrazuściągnąłwdół,jak
ktoś,ktopróbujezamachnąćsiędługąliną–iniebyłownimnic
wesołego.Martin,widząctenniejednoznacznyruchwargSylvie,
zupełniespanikował(kociak).
–Jakto:„nicnatonieporadzimy”?–Wymachiwałrękami.
–Napiszemyskargę!Jazłożęskargę!–Ostatniezdaniefaktycznie
wymiauczał.Byłwrozsypce.
–Mniejestwszystkojedno.–Niepewniemachnęłaręką.
–Wszystkojedno.–ZMartinazupełniezeszłopowietrze.
Sylvienicjużnieodpowiedziała,ponieważfasadawściekłości
Martinawłaśniesięrozpadłaiodsłoniłagołecegłydesperacji,
zktórychjegoobecneżyciebyłozbudowane.Sylviewiedziała,żejego
radośćiwściekłośćtotylkoflagi,którymiwymachuje,żebyściągnąć