Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Evžen.
–PiszeotymFreud...–mówię.–Wedługniegosękwtym,
żemaszcoś,oczymuważasz,żedociebienienależy.
–Naprzykład?–pytaEvžen.
–Wszystko.Przedewszystkimmatura,całaresztateż.
–Naprawdęnieznamtakiegouczucia...–mówiEvžen
zdecydowanie.
–Niemaszskądgoznać.Boniemaszmatury,stary!
–odpowiadam.Idobrzemówię,bomójprzyjacielEvženstudiował
wprawdzienaAkademiiSztukPięknych,alezewzględu
nanadzwyczajnytalentzostałzwolnionyzmatury.Evženrozumnie
kiwagłową,żemamrację.
Potemsięzamyśla.
–Miewałemcośwtymstylu...–prawieszepcze.–Kiedyśweśnie
zębyrozpadłymisięnadrobnekawałki.Normalniewproch...Przeszło
mi,kiedyzacząłemnosićsztucznąszczękę...
–Hmmm–robię.
–Albosen,wktórymwyłysiałem.Mówiąnatosen„łysol".Był
taksamookropnyjakten,wktórymzębyrozpadałysięwdrobnymak.
Przeszłomi,gdyzacząłemłysieć.
–Ajaktamerotyka?–pytam.–Miewaszjeszczesnyoruchanku?
–Ajak,nawetzpolucją!–wrzeszczyEvženzdumątakgłośno,
żelejącypiwoFrantagwałtownieobracagłowę.
–Niechrzań!Wnaszymwieku?–zdumiewamsię.
–Mhmmm–robiEvžen.
–Niechrzań,Evžen!...
–Mhmmm–mruczy,poczymdodajekonspiracyjnymszeptem:
–Fakt,żetrochęsobiepomagam...Snomtrzebaczasempomagać...
Teżracja.