Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Aleniebył.Chociażbardzochciałaiprawiedoostatniej
chwilimiałanatonadzieję.Kiedyjąstraciła?Chyba
wtedy,gdyzupełniezlekceważyłjejlęki.
–Nieprzesadzaj,dziewczyno.Tobyłowiekitemu
–machnąłręką,gdyskończyłaswojąopowieść.–Kupiłem
nowyjachtichcęnanimspędzićkilkadnizmojąkobietą.
Pakujsięwięc,bowyjeżdżamyzagodzinę.
–Nigdzieniepojadę–spróbowałasiępostawić.
–Ależpojedziesz–mówiłspokojnie,leczJagoda
zobaczyławjegooczachjakieśniebezpiecznebłyski.
–Będzieszsiedziałazemnąnapokładzieiopalałasię.
Apodpokłademczekabardzowygodnełóżko
ischłodzonyszampan.No,ruszaj!Iniechcęsłyszećjuż
żadnegonarzekania.Bochybaniemaszpowodów
doniezadowolenia,prawda?
Uległa,jakzawsze,choćtymrazembyłotobardzo
trudne.IzupełniewbrewsobieznalazłasięwMikołajkach.
Jagodabyłatakpogrążonawmyślach,żemało
brakowało,auderzyłabywulicznąlatarnię.Gdybynie
ostrzegawczykrzykzbłąkanejmewy,którywyrwał
jązzamyślenia,zpewnościąnieuniknęłabywypadku.
Jeszczebrakujemiguzanaśrodkuczoła–pomyślała
zezłością.–Albowstrząsumózguiszpitala.Gdzie
jawłaściwiejestem?
Rozejrzałasiędookoła.
Atohistoria!Niemogłauwierzyćwto,cozobaczyła.
BootostałaprzedtawernąMazurskieLato.Araczej
przedtym,cochybakiedyśtawernąbyło.Budyneknie
robiłdobregowrażenia.Kwiatywdonicachwyglądały
nadawnoniepodlewane,woknachwisiałyzakurzone
rybackiesieci,aneonmigałsmętnie,jakbyresztkamisił.
Wyglądaraczejnapodrzędnąknajpę–uznała.–Nie
wydajemisię,żebywszedłtuktośprzykasie–uznała.
Podeszłabliżej.Zauważyła,żechociażnadrzwiach
widniejeinformacja,żelokalczynnyjestdodwudziestej
trzeciej,towśrodkunadalpalisięświatło.