Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mająjeszczegości?–zdziwiłasię.–Bezmuzyki?
Pewniekilkusmętnychpiwoszyprzysypianadstołami.
Przyszłojejdogłowy,żemaszansęodgryźćsię
chłopakowizato,jakjąpotraktował.Takwszystko
krytykował,atymczasemsampracujewtakimmiejscu!
Wejdę–postanowiła.–Ijeślijest,pozwolęsobie
nakilkaszyderczychuwag.Przekonasię,jaktojest!
Ostrożniepchnęładrzwiiznalazłasięwewnętrzu
MazurskiegoLata.Rozejrzałasiędookołaizauważyła
tylkojednąpostaćsiedzącąprzystoletyłemdowejścia.
Jestnawetgorzej,niżmyślałam–stwierdziła
zsatysfakcją.
Powolipodeszładobaruiczekała,ażktośwyjdzie
zzaplecza.
–Czegotuszukasz?–usłyszałanaglezaplecamimęski
głos.
Odwróciłasięizobaczyła,żeten,któregowzięła
zaostatniegoklienta,jestchłopakiem,któryodwiedził
dziśZłotąRybkę.
–Przechodziłamobokipostanowiłamwstąpić
–odparła.
–Przechodziłaśakurat?–powtórzyłzironią.–Tędy?
–Tak.
–Adokądtoidziesz?
–Naspacer.
–Toniezatrzymuję.
–Miłytotyniejesteś.Iwcaleniezyskujeszprzy
bliższympoznaniu–stwierdziłaJagoda.
–Bowcaleminatymniezależy.–Wzruszyłramionami.
–Ipowiedziałemprzecież,żemożeszsobieiść.Niechcę
miećnicwspólnegozeZłotąRybką.Aniznikim,ktotam
pracuje.
–Ajednakbędzieszmusiał–odparłazsatysfakcją.
–Nibydlaczego?
–Dlatego,żetamsątwojeklucze.
–Jakieklucze?