Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Tak,aocochodzi?–Zrobiłamwielkieoczy.
–Mamypoleceniezawieźćpaniąwjednomiejsce–odpowiedział
poważnymtonem,adomniewłaśniedotarło,cosiędzieje.Notak!
Jolkamówiłaprzecież,żewkrótcegdzieśjedziemy!Nastriptiz.
Uśmiechnęłamsięlekkoipowiedziałam:–Zatemprowadźcie,
panowie.
Zdziwiłymnieichzaskoczoneminy.Niewiem,czegosię
spodziewali.Amożebylipoprostutacynadęci?Przyjrzałamsię
imodgórydodołu–wsumiebyliniczegosobie.Ciekawe,czytooni
będąsięrozbierać…Spodziewałamsięjednegostriptizera,atuproszę,
będziedwóch.Ześmiechemklasnęłamwdłonieiwrytmmuzyki,
lekkopląsającymkrokiemwyszłamznimi.Rozglądałamsię
zakoleżankami,alenigdzieichniebyło.
Faceciprowadzilimnienatyłybudynku,gdziestałwielki
samochód:czarnyluksusowySUV.Naglewyrazichtwarzystałsię
zupełnieinny,jakbybrutalny.Jedenotworzyłdrzwi,drugimnie
popchnąłikrzyknąłostrymtonem:
–Właź!
Mojeciałoprzeszedłprzyjemnydreszcz.Jasnacholera!Czylitak
tosobietemojeszaloneprzyjaciółeczkiwymyśliły.Upozorowały
porwanie!Postanowiłamgraćwichgręidobrzesiębawić.
–Ojnie,panowie,janiechcę!–usiłowałamkrzyczeć,wyszło
tojednakniecokomicznie.Niemacoukrywać,zdolnościaktorskich
niemamzagrosz.Wdodatkuprzezprocentywekrwizaczęłam
chichotaćpodnosemniczympensjonarka.
Mężczyźnimilczącospojrzeliposobie.Niewidzą,żedobrzesię
bawię?Wsiadłampotulniedoautaizajęłammiejscenaśrodkutylnej
kanapy.Porywaczeusiedlipomoichobustronach.Jedenzałożył
misprawniekajdanki,adrugiwyciągnąłjakiściemnyworek.