Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
terazniepozwalaćminicsobienałożyć?
–Dagmaratozrobi–warknąłnamniejaklew.
–Mamręce,więcmogęzrobićtosama–odpowiedziałam.
–Nalegam.–Znówpatrzyłnamnietakprzerażająco,
żeodpuściłam.Skorotakiepanujątuzasady,tomuszęsiędostosować.
Wsekundępóźniejprzerażonasłużącadoskoczyładomnie,żebynalać
mirosołu.Otak,rosółnapewnopostawimnienanogi.Przezdłuższą
chwilępanowałacisza.Niepotrafiłamsięodnaleźćwtejsytuacji,więc
równieżmilczałam.Czekałamnarozwójwydarzeń.Trudnobyłomisię
skupićnajedzeniu,gdyczułamnasobienieustanniewzroktego
człowieka.Miałamwrażenie,żepalimnieodtegospojrzeniaskóra.
–Smakujeci,Adrianno?
–Tak,dziękuję–odpowiedziałamcicho,patrzącwtalerz.
Cozairracjonalnasytuacja.
–Dobrzecisięspało?–spytałmniezironicznymuśmieszkiem
natwarzy.
Niewytrzymamdłużej…Nieumiem.
–Czymógłbypannajpierwsięprzedstawić?Gdziepana
maniery?–prychnęłam.Wjednejchwilifacetzerwałsięzkrzesła
ipodszedłdomnie.
–AdriannaWierzbicka.–Wyciągnęłampierwszarękę,awtedy
onchwyciłjąi…pocałował!
–AleksanderWroński–odpowiedział,nieodrywającodemnie
tajemniczegowzroku.
Momentalniepoczułam,jakpiekąmniepoliczki.Wrr,nienawidzę
tego!Napewnobyłamczerwonajakburak,nicniemogłamjednak
natoporadzić.Zaskoczyłmnietak,żeniepotrafiłamwydobyćzsiebie
dźwięku.Właściwiepierwszyrazwżyciuzostałampocałowana