Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ4
DOKOŃCADNIAWSPOMINAŁAMCHWILESPĘDZONE
ZBABCIĄ.Tylkotopozwalałomisięuspokoićiniepoddawać
panice.Gdyzamykałamoczy,przypominałmisięcałytalerzjej
pierogówruskichiuśmiechniętatwarz.Niemalczułam,jakjejdłoń
gładzimiwłosy.Mojakochanaostoja.Wiedziałam,żenigdyniedam
radysięjejodwdzięczyćzato,codlamniezrobiła.Toonawzięła
nasiebietrudmojegowychowania.Mamaumarłanarakapłuc,gdy
miałamzaledwiedwalata,aojcanieznałam.Babciazarzekałasię,
żeniconimniewie.Onabyłajedynąbliskąmiosobą.BabciaIrenka.
Spokojna,wesoła,twardostąpającapoziemikobieta.Miaładopiero
siedemdziesiąttrzylata,więcmodliłamsię,żebyjeszczedługo
pożyła…
Wtejchwilidotarłodomnie,żejeślimojeprzyjaciółkizadzwonią
doniejzpytaniem,czyuniejjestem,todostaniezawału.Zniknęłam
zklubuicoteraz?Dziewczynynapewnoodchodząodzmysłów.Czy
Bartekmnieszuka?Znówpoczułamwściekłość.Niemogłamtak
spokojniesiedzieć.Musiałamjaknajszybciejwrócićdoswoich
bliskich.Podeszłamdodrzwi,odchrząknęłamizaczęłamsiędrzeć.