Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wrzeszczałamwniebogłosy,najgłośniej,jaktylkoumiałam.Miałam
zamiarkrzyczećtakdługo,ażwkońcuktośtuprzyjdzieizemną
porozmawia.OczywiścietymkimśpowinienbyćWroński.Nawetjeśli
miałabymcałkowicieochrypnąćistracićgłos,niemogłamsiępoddać.
Domoichariidołączyłamwaleniepięściamiwdrzwinazmianę
zkopniakami.Aco!Niechsobietenfiutniemyśli,żebędętutaj
potulniesiedzieć.
Moimpiskomniebyłokońca.Niewiem,jakdługokrzyczałam.
NapierwszyogieńtensnobwysłałDagmarę.Otworzyładrzwiiweszła
dośrodka,ajausłyszałam,żektośzdrugiejstronyprzekręcaklucz.
Topewnieochrona.Uspokoiłamsięiusiadłamnakrześle.
–Ado,niemożesztakkrzyczeć.Proszę,uspokójsię.Wcałym
domucięsłychać!
–Ależ,Dagmaro,właśnieżemogę!–zaczęłammówićtaksamo
głupiojakona.
–Tocinicnieda,atylkozdenerwujeszpanaAleksandra…–
Spuściłagłowęispoważniała.Onasięgonaprawdębała!
–Dlaczegosięgoboisz?Czyoncirobikrzywdę?–zapytałam
najdelikatniej,jaktylkopotrafiłam.Wpatrywałamsięwnią
intensywnie,onajednakmilczała.–Jasięgoniebojęibędękrzyczała
takdługo,ażprzyjdzieiodpowienamojepytania.
–Tobłąd.Robiszdużybłąd.–Westchnęłagłośno.–Ostrzegam
cię.
Jejostrzeżeniewogóleniezrobiłonamniewrażenia.Niczego
bardziejniepragnęłam,niżopuścićtęklatkę.Kiedywychodziła,
próbowałamjąwyminąć,byłajednakszybsza.Zamknęłazasobądrzwi
naklucz,ajaznowuzaczęłamkrzyczeć.Jejprzestrogadodała
mijeszczewięcejsiły.Miałamcoprawdagłosheavymetalowego
wokalisty,aledopókigoniestracę,będękrzyczeć.Tymrazemminęło