Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zamiary.Imimożejużwcześniejobserwowałgowten
sposób,tymrazemAntekpoczułsięnagiizawstydzony
dotegostopnia,żeowinąłsięciaśniejszlafrokiem.
Jatylkochciałem…zaczął,aleKonradwszedł
muwsłowo:
Ustaliliśmy,żejeślichceszzemnąpodróżować,nie
będzieszwtykałnosawnieswojesprawy.
Poprostuzastanawiałemsię,czywcześniejcoś
jeszczecisięstałowytłumaczyłsięMoskalijakzwykle
niewiedząc,kiedyskończyć,palnął:Botocośnatej
kurtcetokrew,prawda?
Antek…powiedziałostrzegawczogangster.
Chcesz,żebymzostawiłciętutajznieopłaconym
rachunkiemzahotel?
Nie,nie…odparłpośpiesznieMoskal,unoszącręce
wgeściepoddaniasię,izaryzykowałbardzolekki
uśmiech.Jużniedopytuję.Powieszmisam,jakbędziesz
chciał.
Dziękujębardzozaprzyzwoleniemruknął
mężczyzna,akącikijegoustlekkodrgnęły.
Antekjednakzauważył,jakGronczewskiwostatniej
chwilipowstrzymujecisnącysięmunaustauśmiech.
WjegotowarzystwieKonradowizdarzałosiętoniezwykle
często.Takjakbyniechciałmupokazać,żejegożarty
naniegodziałająalbożewogólemapoczuciehumoru.
Myślałem,żewłożyszdługą,różowąsukienkę,
którądzisiajkupiłeśpowiedziałzato,zmieniająctemat,
kiedywskazałbrodąnakoszulę.
Moskalposwojemuwzruszyłramionami.