Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Niemamrodziców–odpowiadasztywno.
–Niebądźśmieszny.Wszyscymająrodziców.
–Dobrze–odpalachłopiec.–Togdziesątwoi?
–Mojamamaruszyłanaposzukiwanieprzygód–wyjaśniaViolet
zdumą.–Pewnegodniadoniejdołączę.
Wyruszynatętniąceżyciemmorzapodpalącymsłońcem.
Wgłębokielasy,gdzieżyjąwiedźmypółnocy.Nasamąmyślotym
Violetczujemrowienieskóry.
Aleksanderpatrzyzpowątpiewaniem.
–Przygodysąwbajeczkachdladzieci.
–Cóż,mojamamaruszyłapoprzygodę.Kiedymiałamdziesięćlat.
Alewróci.
Violetjesttegopewna.Czasamijejwiarajesttakmocna,
żeażdziw,iżjejsiłaniesprowadzamatkizpowrotemnaprógdomu.
Tamyślsprawia,żeVioletrobiprzerwęinasłuchujeszczękuzamka,
głosumatkirozlegającegosięznowuwdomu.Samamówi,żejestjuż
zadużanabajki,alejeślibędziewierzyławystarczającomocno,
wystarczającomocnopragnęła…
Aleksanderparskaśmiechem.
–Tak,jasne.
Violetwracadorzeczywistości.
–Janiekłamię!
Mierząsięwzrokiem,wzbierawniejzłość.Zresztą,coonmoże
wiedzieć?Gdybyniezachowywałasięjakdama,rozstrzygnęlibyspór
jakwjejulubionejpowieści:wwalcewręcz.Bezsentymentów–nic,
tylkotwardarękasprawiedliwości.AlewtejsytuacjiVioletpoprostu
ignorujechłopaka,nalewasobieherbatędofiliżankiitrzaska
drzwiczkamikredensutakmocno,jaktylkosięda.