Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wsiebiewmilczeniu.Zawszebędępamiętałchwilę.
Starzecalboktośwyglądającynastarca.Jegooczy
byłyszaroniebieskie,nabiegłeżółcią,jakuchorego
człowieka,zdawałomisię,żeodbijałydalekiblask
nieobecnegosłońca.Wąska,intensywniebladatwarz
oszlachetnychrysach.Twarzbardzostarego,
zniszczonegomężczyzny,zachowującajednakdziwną
świeżość,zatrzymanąwczasiechłopięcość.Grzywa
rzadkichśnieżnobiałychwłosówopadałamunaczoło.
Uśmiechnąłsięlekko.
Nooo…iwreszciedotarłeś.Jegoangielskibył
chropowatyitwardy.Mocnodoprawionykamiennym
gulgotem.Jesteś.
Wiatrłomotałościany.Tak,starzecciężkooddychał.
Nastoliku,zaktórymsiedziałJohanwnienaturalnie
wielkim,starym,obszarpanymfotelu,stałanieduża
lampazjasnymabażurem.Tojejmigająceświatło
widziałemstamtąd,zdaleka,zGjógv.Tak,migające,
bożarówkawlampiemusiaładobrzeniełączyć,raz
porazgasłaizapalałasięponownie.Przeważniebyły
toułamkisekund,czasemjednakświatłoznikało
natrochędłużej,nadwie-trzysekundy,poczym
ponowniesiępojawiało,rozświetlającprzestrzeń.
Innegoświatławpokojuniebyło,tylkotapopsuta
lampka.Trochęjeszczewpadałozkuchniizlamp
nazewnątrz.
Johanodchyliłsięwfotelu,zapaliłpapierosaizaśmiał
sięgłośniej.Terazobejrzałemuważniejjegoubranie:
białamarynarkawpepitkę,szareprzykrótkiespodnie,
krzywe,starcze,okropnefilcowebambosze.Wszystko
dziuraweipoplamione.Obokstałalaska.Zwykła
emeryckalaska.Widział,żesięmuprzyglądam.Zaniósł
siękomicznym,przypominającymprychanie,cichym