Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Naprawdęmnietonieobchodziwychrypiałprzezściśnięte
gardło.Idziwięsięszczerze,żeludziejeszczeichwszystkichnie
pozjadali.Pieprzonychpolityków.Apóźniejwyrzygalialbowysrali.
PawełWarskiwestchnąłciężko.
Ajachciałbymwiedzieć,ktozatymstoi.
Jestpankomendantempolicji,szefie.Mapannajlepszychludzi
dodyspozycji.
Może.Aleniewiemkomuufać.Narazieśledztwodryfuje
wstronęumorzenia.Nibyzbrakudowodów.Alejawiem,żektośchce
wyciszyćcałąaferę.
MnieniemożnaufaćwyszeptałGralecki.
Wiemswoje.
PowietoszefAmeliiiKonradowicedziłprzezzaciśniętezęby.
Iwszystkimtrupom,którezostawiłemzasobą.
Terazjacipowiemwgłosiestarszegopolicjantapojawiłasię
złość.Niepierdoljakużalającasięnadsobąpensjonariuszka.
Potrzebujęcię.
Nie.
Przemyślto.
Jużtoprzemyślałem.
DawnyszefFiodorapodniósłsięzławy.Zanimzniknąłwmroku,
gdzieniesięgałblaskogniska,położyłobokGraladokumenty,które
przywiózł.Pochwilizawarczałsilniksamochoduisłychaćgobyło
przezchwilę,zanimucichłwoddali.
Fiodorzerknąłnapapiery,któreWarskizostawił.Niewahałsię.
Wziąłjeiwrzuciłdoogniska.SpoglądającynaopiekunaRobin
szczeknął.Popatrzylisobiewoczy.Gralwzruszyłramionamiiwrócił
spojrzeniemdotańczącychpłomieni.