Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dosesjifotograficznej.
Aferzystkabynajmniejnieczekała,ażjąktoś
przedstawi.Samawyciągnęłarękędoprofesora
iprzywitałasię.
–JestemEwelina.Jużznajoma.
–Znajomadziewczyno…
Cezaryuznałzakonieczneuciąćtewygłupyiwyjaśnić
Lesiakowisytuację:
–Przedchwiląmiałotumiejsce…
–Morderstwo–wtrąciłaszczapa,wywołując
konsternacjęprofesora,którydopieroterazrozejrzałsię
baczniedookoła.
–Tam,wprzejściupodwieżą,znaleźliciało–dokończył
CezaryizgromiłEwelinęwzrokiem.–Jakiemorderstwo?
–Chciałamcipowiedzieć,cowidziałam,alezacząłeśsię
wymądrzać.
–Acowidziałaś?
Przekrzywiłagłowę.
–Najpierwpolecęnamszę.Potemuklęknę
wkonfesjonaleiwszystkowyznam.Alenietobie.
–AleżCezary–Lesiakwłączyłsięponownie
dorozmowy.PoufaleobjąłEwelinęramieniemispojrzał
naprzyjacielazwyrzutem.–Czydobrzesiędomyślam,
żebyłeśdlatejsłodyczyniemiły?Takasubtelna,świeża,
młoda…
–Zamłoda–warknąłwodpowiedziwspółpracownik.
–Jakmogłeś?
–Byłniemiły–poświadczyłazsatysfakcjąchudzina,
przylepiającsiędoswojegoobrońcy.
–Nodobrze,alejaniejestemniemiły,mniemożesz,
mojaczęstochowskaWenus,powiedziećwszystko.
–Skorootymwspomniałeś…–nawiązałzprzekąsem
Cezary–tozerknij,Lesiak,najejpaznokcie,ipoinformuj,
żeWenuszMilopodobniezaczynała.
Profesorująłdłońswojejnowejznajomejilekkosię