Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
śmiać.Tymbardziejżejużterazwcalemidośmiechunie
było:nowaprzeszkoda,noweopóźnienie.
Alemimonajwiększegopośpiechuinajpilniejszych
nawetobowiązkówmusiałemsięzatrzymaćisłużyćswoją
pomocą.TakiejestbowiempierwszeprawoRuchu
Kosmicznego:użyczaćwszelkiejmożliwejpomocy
wszystkimpojazdomkosmicznymsygnalizującymawarię
lubniebezpieczeństwozałogi.
Zcichązatemrezygnacjąizwielkądokładnością
zatrzymałemsiętużprzysputniku,naktórymsiedziałten
dziwnyfacet.Wygramoliłemsięzeswojejrakietyi
możliwiegrzeczniepozdrowiłemgrubasa.
Przeszliśmynawspólnąfalęradiową.
Cosięstało?spytałembardzouprzejmie.Iw
czymmogębyćpomocny?
No,nareszciektośsięzdecydowałburknąłzłym
głosem.Niemogłeśwcześniejsięzjawić,człowieku?
dodałjeszcze.
Wyglądałonato,jakbymiałdomniejakieś
pretensje,żesamznalazłsięwgłupiejsytuacjina
dokładnieoznakowanymidziecinniełatwymtorze.
Poczułem,żetrochęblednęzezłości.Mu-siałemzedwa
razyodchrząknąć,żebymójgłosznówzabrzmiałmniej
więcejnormalnie.
Przepraszamnajmocniejrzekłemzachowując
nadalwielkąuprzejmośćaleniebyłemuwiadomionyo
pańskiejawarii.Samjestemwtrochętrudnejsytuacji,bo
muszęgonićswojąszkolnąwycieczkęi...
Czekaj,czekaj!spytałtamtenjużbardziej
łagodnie.TotyniejesteśzKontroliRuchuanizestacji
awaryjnej?
Wyjaśniłemmuwkilkuzdaniachcałąswojąsytuację.
Widziałemprzytymdokładnie,żezakażdymmoim
słowemtamtemurobisięcorazbardziejgłupioiłyso.
22