Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zamykamustadłonią,żebypowstrzymaćwydobywającysięznich
pisk.MójbratMateusz,którywłaśniewszedłdopokoju,patrzy
namniezkwaśnąminą,aojcieckręcigłową.
–Nototerazsięzacznie–komentujeztrwogą.
–Przynajmniejwidać,komuodbiło–szepczemiMatprosto
doucha.Szturchamgowbok,aonzginasięwpół.
Cieszęsiętakbardzo,żenieobchodząmnieichdziwneminy
ikomentarze.Marcelwraca.Wkońcuwraca!Możekiedysię
spotkamy,wyjaśnimiwszystko?!Musimiwyjaśnić.
Przepraszamwszystkichiwychodzęzkuchni.Niesłuchając
nawoływańdopowrotu,biegnędoswojegopokojuigrzebięwszafie.
Wyciągamjegobluzę.Tębluzę,którąmokrąodmoichłezzostawił
miprzedwyjazdem.Wkładamjąirzucamsięnałóżko.Szkoda,żejuż
nimniepachnie.Pachniałaby,gdybymamajejkiedyśniewyprała.
Pamiętamswojązłośćztegopowodu.Aletojużnieważne,Marcel
wraca.MójMarcel.Wkońcugozobaczę.Niepotrafięterazmyśleć
oniczyminnym.
Słyszęmójtelefon,więcwyciągamgozkieszeniiniepatrząc
nawyświetlacz,odbieram.
–Cześć,kochanie.
IwtedyprzypominamsobieoKonradzie.Moimchłopaku.