Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Skarbie,szybkinumerek,niktnasnieusłyszy–mruczy
minauchoKonradikontynuujeswojepieszczoty.
–Proszęcię,niechcę,żebyktośsiędomyślił.Coinnego,kiedy
nikogoniemawdomu.–Udajemisiębyćstanowczą.
Widzęwjegooczachzawódigdywydajemisię,żeodpuścił,
jednymruchemkładziesięnałóżkoiwciągamnienasiebie.Obraca
namitak,żeterazleżępodnim.
–Takdawnosiękochaliśmy…–Brzmitojakwjakimśstarym,
niezbytdobrymmałżeństwie.
–Mamsięzmuszać?–Patrzęnaniegowymownie.Możechciałam
łagodniej,alewyrwałomisię.Skoromówię„nie”,chciałabym,żeby
dokładnietaksamotoodczytywał.
Wtymmomenciedrzwidomojegopokojusięotwierają,aKonrad
szybkoodsuwasięnabok.Todziadekzojcem.Przewracamoczami
izanimzdążęsięoburzyć,dziadekoświadcza:
–Mówiłemci,żeniezłezniegoziółko!
–Corobicie?–Ojciecrobikrokdośrodkaiwkładaręce
dokieszenispodni.Udającluzaka,rozglądasiępopokoju.
Jestembordowa,aleniewiem,czykolormoichpoliczkówmacoś
wspólnegozuczuciamiinnyminiżwściekłość.
–Leżymy!–krzyczę,wstając.Nawetniepatrzęnaminęmojego
chłopaka.Cośpodobnego,żebyniemiećnawetkrztyprywatności
wswoimwłasnympokoju.–Anawetjakbymuprawiałaseks,
tojestempełnoletnia!
Brwitatusiapodjeżdżajądogóry.Jestzdziwionymoimwybuchem.
Patrzyostrożnienadziadkaiznowunamnie.
–Wtymwieku?–duka.
Jużzapomniał,jakrozmawializemnąoantykoncepcji?Dziadek
sięśmieje.
–Tywtymwiekubyłeśjakkombajn.Młóciłeśkażdąkoleżankę