Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Pójdziemy?
–Jeślichcesz.–Staramsię,żebyniewyczułmojejniechęci.Nie
lubiętakichimprezzważniakami,uważającymisięzabogaczy,ale
chodzęnaniedlaKonrada,botojegoznajomi.
–Cieszęsię,żecięmam–mówijakzawszetakprostoiszczerze.
Obejmujemniemocniej.
Kładęgłowęnajegoramieniu,wzdychająccicho.Delikatniecałuję
gowgładkipoliczek.Zawszeogolony,uważa,żetakjestidealnie
ielegancko,ajalubięfacetówzklasą.Lubię?Notak,chybalubię.
Skoroontakuważa…
Czuję,jakręceKonradawędrująwzdłużmoichnóg,wgórę
izatrzymująsięnamoichudach.Patrzynaswojedłonieuważnie
iztakimerotycznymbłyskiemwoku.Pochwilijednaznichjużjest
podmojąkoszulką.
–Cotynato?–pytaniskimgłosem.
–Nie,kotek.Wszyscysąwdomu.–Bioręjegorękęiodkładam
munakolano.
Niemamochotynaseks.Jestemrozkojarzonainonstopmyślę
oczymś,oczymniepowinnam.Araczejokimś…Jakmamsię
skupić?Niemówię,żeKonradmnieniepociąga,wszystko
manaswoimmiejscu.Potrafimnierozgrzaćidaćspełnienie.Wkońcu
toznimmiałamswójpierwszyraz.
Zczasemdoszłamdowniosku,żeseksjesttrochę
przereklamowany.Taknaprawdęnigdynieprzeżyłamtychwszystkich
dreszczy,motyliwbrzuchu,otumanieniadrugąosobą,októrychtyle
pisząwksiążkach.Cośmimówi,żetotylkobujda.Ciekawe,czy
wszyscytakmają?Ciekawe,jakijeston…
Znowu?CholernyMarcel!Mamnadzieję,żekiedygozobaczę,ten
idealnyobrazek,którysobienamalowałamwgłowie,rozlecisięwpył
iwrócędonormalności!