Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Pożyczamciją.Ocenisz,czytotylkoseks,imijąoddasz.
Popatrzyłnaksiążkę.Milczałchwilę,wyraźniesięzastanawiając,
cozrobić.
–Dobrze–odpowiedziałwkońcuzuśmieszkiembłąkającymsię
powargach.–Alejeślinieznajdęwniejtejcałej„głębi”,przy
kolejnymspotkaniuwisiszmitęwasząboskąkawęiciastko.
–Dobra.Umowastoi.–Wyciągnęłamwjegostronęrękę,
aonuścisnąłjąswoją.
Mojadłońwjegoręcewydawałasięmałaikrucha.
–Stoi.–Potwierdziłamkiwnięciemgłowy.
–Wiedziałam–zaplecamimężczyznyrozbrzmiałgłosAbbie.
–Tylkonachwilęspuściłamwaszoka,awyjużodstawiaciemacanki!
Oj,ciągniewasdosiebie,ciągnie.
PuściłamrękęDuncana,jakbynaglezaczęłamnieparzyć.
–Mytylko…Pożyczałammuksiążkę.
–Jasne,jasne.Podrzucamtylkozapranerzeczyijużwamdaję
spokój.–Zaśmiałasię,poczympodeszładomężczyznyipodała
mupłaszczimarynarkę,naktórychleżałabiałakoszula.
–Jesteściewszechstronne–stwierdziłzrozbawieniemDuncan,
zaczynającsięubierać.–Kawiarnia,bibliotekaipralniawjednym.
–Adotegojesteśmypiękneimiłe–dodałaAbbie.–Drugiejtakiej
jakClairenieznajdzieszwcałymNowymJorku.Lepiejtrafićnie
mogłeś.Mamnadzieję,żetojużwiesz.
Znówczułamsięjakmebel.Mimowolnieprzyglądałamsię,jak
mężczyznawkładakoszulę,kryjącpodjejmateriałemswójidealny
tors.Pozostawiłkołnierzykrozpięty–możebyłananiegociut
zamała?
Idopierowtedymójskołowanyumysłzałapał.
TokoszulaJoela…
Poczułambolesnyskurczwsercu.