Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tenbezczelnyblondimpertynentnaniąniezasługiwał!Onabyła
święta.Niczymrelikwia.Byłabezcennąpamiątką.Abbiemusiała
jąwyjąćzjednegozpudeł,którychodprawietrzechlatnie
ośmielałamsiędotknąć.Dlaczegotozrobiła?Przecieżwiedziała,jak
bardzojestemzwiązanaztymirzeczami!
–Mamtonawzględzie.–Blondynwyrwałmniezmrocznych
myśli.Włożyłmarynarkęiwsunąłręcewrękawykaszmirowego
płaszcza.ZnówwyglądałjakrasowybiznesmenrodemzWallStreet.
–Aleterazmuszęjużiść.Czekająnamniewbiurze…
–Tojeszczekawaiciastkonadrogęi…
–Nie!–przerwałamAbbiegniewnie.
Byłamnaniązłainiezamierzałamtegoukrywać.Wciskałamnie
obcemu,jakbymbyłatowarem.Byłamsamaoddłuższegoczasu,ale
niebyłomiztymźle.Niepotrzebowałamnikogodoszczęścia,
bowiedziałam,żeprzezto,coutraciłam,więcejszczęścianiezaznam.
Pogodziłamsięzlosem,żyłamzdnianadzień.Kawiarniabyładla
mniewszystkimimusiałamsięskupićnawalceojejutrzymanie.Facet
niebyłmipotrzebny.Nawetnajprzystojniejszy!
Jednakbardziejodnachalnegoswataniabolałmniefakt,żeAbbie,
wyciągająckoszulęJoela,wywlekławrazzniąnaświatłodzienne
brudyprzeszłości,októrychrozpaczliwiestarałamsięzapomnieć…
–Kawęiciastkodostanienastępnymrazem–dokończyłam.
–Ha!Czyliplanujeciejużkolejnąrandkę!Idealnie!–zawołała
mojaprzyjaciółka,niekryjącpodniecenia.
–Raczejspotkaniedyskusyjnegoklubuksiążki–wtrąciłblondyn.
Wyglądałonato,żedobrzesiętubawi.Szkodatylko,żemnienie
byłodośmiechutakjakjemuiAbbie.
–Oddaszmiksiążkęiwtedydostanieszkawęiciastko.Imizanie
zapłacisz.Bowygramnaszzakład–oświadczyłambuńczucznie,
wydymającwargiwgeścienajwyższejpogardy.