Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
uwikłanijakMaddox.Ijakonbezsilniwobecswoich
demonów.
–Zostałajeszczegodzina.–TorinrzuciłMaddoksowi
ręcznik.–Zaryzykuję.
Maddoxchwyciłręcznikiotarłtwarz.
–Woda.–Butelkazmrożonejwodyposzybowała
wjegostronę,zanimzamknąłusta.Złapałjąwlocie,
wypiłcałązawartośćispojrzałnaTorina:czarnystrój,
rękawiczki,zawszetaksięnosił,jasnewłosyspływające
naramiona,zmysłowatwarz,którawprawiała
wzachwytśmiertelniczki.Niedomyślałysię,żewidzą
diabławskórzeanioła,chociażpowinny,tylewnim
byłolekceważeniaipogardydlainnych.Dotegozły
błyskwzielonychoczachwskazywałnakogoś,kto
wyrwiecisercezpiersi,zanoszącsięśmiechem.Albo
będzienaigrawałsięzciebie,kiedywswojejnaiwności
będzieszpróbowałgounicestwić.
Musiałsięśmiać,jeślimiałznieśćswójlos.Jakoni
wszyscy,potępieńcyzbudapeszteńskiejtwierdzy.
WprawdziejakMaddoxnieumierałconoc,alenie
mógłdotknąćżadnejżyjącejistoty,niezarażającjej.
TorinnosiłwsobiedemonaZarazy.
Odponadczterystulatniezaznałpieszczotykobiety.
Dowiedziałsię,cotoznaczy,kiedyzdjętypożądaniem
przesunąłdłoniąpopoliczkudziewczyny,któramusię
spodobała.Jednoniewinnemuśnięciesprowadziło
zarazę,którazabiłaidziewczynę,izdziesiątkowała
nieprzeliczonewsie.
–Poświęćmipięćminut,owięcejnieproszę
–powiedziałtonemnieznoszącymodmowy.
–Myślisz,żeczekanasdzisiajkaraodbogów?