Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sposobemodnalazłyją.Znowu.Razjeszczeudałosięjej
uciec.RuszyławkierunkuLosAngeles.Zatrzymywała
siępodrodze,chwytaładorywczepraceizarobione
pieniądzewydawałanalekcjesamoobrony.
Początkowokontaktowałasięcodzienniezrodziną.
Kupowałanowestarterydokomórki,numerzostawiała
uzaufanejprzyjaciółki.Wjakimśmomenciebabcia
zamilkła.Żadnychtelefonów.
Czyżbypotworyznalazłyjąizabiły?
Kiedyrozmawiałyporazostatni,babciaukrywałasię
wjakiejśmieściniewOklahomie.Miałatamprzyjaciół.
Zapewneniepowinnabyłajechaćakuratwtakie
miejsce,alemiałaswojelataimusiałabyćzmęczona
uciekaniem.Przyjacielenicniepotrafilipowiedzieć,
donichteżsięnieodzywała.BabciaMalloryposzła
narynekijużniewróciła.
WpiersiDanikiwzbierałbólismuteknamyśl
ocierpieniachbabci.Niemogłazadzwonićani
domatki,anidosiostry,oneteżprzestałysięodzywać.
–Dlabezpieczeństwa–powiedziałamamawczasie
ichostatniejrozmowy.–Rozmowykomórkowemożna
namierzyć.
Oczypiekły,brodazadrżała.Nie.Nie!–krzyczała
wduchu.Cotywyprawiasz?Niemożeszterazmyśleć
orodzinie.Pytanie„ajeśli”paraliżowałoją.
–Nieleńsię–pogoniłjąEnrique,przerywając
ponurerozmyślania.–Rusztyłek.Klienciczekają.Jeśli
jedzeniewystygnieiodeśląjedokuchni,będziesz
musiałazapłacić.
Miałaochotęcisnąćtalerzamiwpalanta.Uważaj,
ostrzegłjągłoswewnętrzny.Uśmiechnęłasię