Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział4
–Możejeszczeweźmiesztejmusztardowejbawełny?Totkanina
wsamraznalepsządziennąsuknię.–Adelarozłożyłakolejnąmaterię.
RazemzCecyliąodwiedziłasklepkupcaitkaczaKlemańskiego.
Wśródbelizwojówmateriałówmożnabyłoznaleźćrodzimelniane
ikonopnewytwory,samodziałyzpobliskichfoluszy8itesprowadzone
złódzkichprzędzalni.
8Folusz–warsztatnadrzekąlubjezioremnapędzanykołemwodnym,zajmującysię
obróbkąsuknawełnianego.
–Nie.Rudemuwtymkolorzenieciekawie,alezchęciąwezmę
jeszczemeterbiałegomuślinu.Jednąbluzkęwyhaftuję,adruga
pozostanieczysta.Itylestarczy.Trzynowespódniceidwiesukienki
toażnadto–stwierdziłaracjonalnieCecylia.
–Dlagrackiejpanienkinigdysukienmało.Dorzucićcojeszcze?–
zachwalałKlemańskiiuwijałsięwinteresie.–Pięknymambatyścik
nażakiet.Córkamojachętnieskroi.Nakrawcowąsięsposobi–
powiedziałzdumą.
–Naprawdęnie.Proszępodliczyćrachunek,adocórkiwybioręsię
wtygodniupokroje–zakończyłazdecydowaniezakupyCecylia,
zbierającpaczuszki.
–JutroprzyślęJózkępoodbiór–poprosiłaJasnowska.–Proszę
łaskawiemojepaczkipodladązostawić.
Opuściwszysklep,panieszybkimkrokiemudałysięnazachodnią
częśćbialskiegorynkudoDomuRóżańcowego.Opiątejrozpoczynało
sięzebraniedrugiegokołamieszczanek.Przybyłewitałaprzewodząca
imnotariuszowaHuzarska.
–Witam,miłopaniewidzieć.Adelo,jakdobrze,żeudałocisię
wyrwaćodrodzinnychobowiązków.O!IpannaTurawska–zdumiała
sięgospodyni.
–Razwtygodniunależysięwieczórodpoczynkuodwybryków
Wicusia.Niechnoojciecrazadobrzezajmiesięsynem–stwierdziła
Jasnowska.–DziśjestjeszczepierwszywykładuStefanaDolińskiego.
–Jasięniewybieram.KarieryKarolanarażaćniemogę,azresztą,
kogóżmiałabymuczyć?–Huzarskawzruszyłaramionami.–Tych
łapserdaków,cotonarynkuharceurządzają?Niemogę.
NajejsłowaCecyliauśmiechnęłasięsmutno.
Zebraniepozakończeniumodlitwizmianceróżańcowejznacznie
straciłonapowadze.Dokażdegozpodnoszonychpunktówdorzucano
garśćploteczek.