Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
twarzyinimodrywałysięodpoliczków,bypomknąćkuziemi,
stawałysięzimneorazmętnejakświatdokoła.Wreszcieczłowiek
westchnąłgłęboko,otarłoczyrękawemisięgnąłzawystrzępioną
pazuchęzdobycznegopłaszczapogrubyzeszytwbrunatnej,odrobinę
wymiętejokładce.Pogrzebałwkieszeniiwyszperałzniejkilka
ołówków,mocnojużwysłużonych.Wybrałnajdłuższyznich,
naostrzyłscyzorykiemiusadowiłsięprzodemdootworuwskale,
bysłabeświatłodniamuskałopustekartki.Nachwilęzmrużyłoczy,
jakbysięzastanawiał,wreszciepodjąłdecyzjęizacząłpisać.
GdzieśzaBadSchandau,GóryPołabskie,17lutego1945r.
NazywamsięJanGrodzki.Urodziłemsię16stycznia1914roku
wWarszawiejakojedynedzieckoHenrykaiTeodoryzdomu
Powsidowskiej.Liczętrzydzieścijedenlatiniewiem,czybędzie
midaneprzetrwaćjeszczechoćbytydzień.
Nawypadekgdybymiałnadejśćmójkoniec,postanowiłem
skorzystaćzkrótkichgodzinzesłońcemizeszytu,którywrazzmapą
zabrałemzbiurkawlazarecie.Zamierzamzmienićgowraptularz
ipokrótceopisaćwszystko,comamtakżywowpamięci,przez
cośmierćnatympustkowiuwcaleniepowinnamisięwydawać
najbardziejprzykrymrozwiązaniem.Nieśmiemokreślaćtejpisaniny
dziennikiem,boniewiem,ilednijeszczeprzedemną,apamiętnik
brzmizbytsztubacko,zbytbeztrosko,byumieszczaćwnimto,comnie
spotkało.Tak,raptularztonajlepszemianodlamoichnotatek.
Niemogęnazwaćsiebieodważnym.Nienadajęsięnabohatera.
Nigdy,nawetwszczenięcychlatach,niemiałemambicjiichęci,
byzbawiaćświatinarażaćsiędlainnych.Mójojciecbyłchirurgiem
iżyczyłsobie,bymzwiązałztymzawodemtakżemojąprzyszłość.
Jedynysyn:dumainadzieja.Szanowałemgoipodziwiałem,więc
starałemsięsprostaćtymoczekiwaniom.Jednocześniepotwornie
brzydziłemsiękrwiiwszelkichludzkichwydzielin.Przerażałymnie,
paraliżowały.Ichwońpowodowałazawrotygłowy,awidokmdłości.
Dlatego,wbrewwoliojca,zostałempediatrą.Wydawałomisię,
żetoznacznieestetyczniejszaspecjalizacja,żeniebędęmusiałpatrzeć
naludzkiewnętrzności,nacierpienieiśmierć.Łudziłemsię,żemoją
przyszłościąstanąsięrumianedziecięcebuzie,czasemtylkorozpalone
gorączką,zakatarzonelubwykrzywionewpodkówkęwwyniku
skręconejnogilubbólubrzuchaponadmiernymłakomstwie
wowocowymsadzie.
Byłemnaiwnyibezmyślnyjakszczeniak.