Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
isapiącgłośno.Wysokatemperaturamuniesłużyła.
–Dzieńdobry!Idealnydzieńnaplażowanie,prawda?–zagadnął
Kalwicz.
–Wtakieodludnemiejscetonawetsambymsięwybrał.
Zabrałbymtylkolodówkęturystycznązpięciomapuszeczkamipiwka,
gazetkęikoniecznieparasolprzeciwsłoneczny.–Zaśmiałsię
Niemicki.
–Przecieżtynienawidziszsłońca–wtrąciłasięZabłocka.–
OstatnioOlaminarzekała,że…
–Ajtam,zaraznarzekała.Japoprostu…
Flambertniebrałudziałuwprzyjacielskiejpogawędce.Tymon
ijegożonakolegowalisięzAgatąodszkołyśredniej.Zawszepotrafili
znaleźćjakiśluźnytematdoomówienianamiejscuzdarzenia.
Podkomisarzzdążyłsiędotegoprzyzwyczaićiakceptowałto,takjak
oniakceptowalijegogburowatość.Ważne,żedobrzesię
imwspółpracowałoimielidosiebiezaufanie.
–Comamy?Ocodokładniechodzi?Wzgłoszeniupojawiłasię
informacjaotrupie–powiedziałbezogródekJakub.
–Zwłokiznajdująsięwbunkrze–odpowiedziałalekarka.
–Gdzie?
–Widzisztęsamotnąmewę?Polewejstronieznajdujesię
wybetonowanywłaz.–Podeszławstronęurwiska.–Zajrzeliśmytam
zTomkiem,abypotwierdzićzgłoszenie,alesamodzielnienie
podejmowaliśmyżadnychczynności.Czekaliśmynawas.
–Notochodźmyobejrzećnaszegoprzystojniaczka!
Ostrożniezeszlizeskarpy,ztrudempokonującpiaskowezaspy.
Podkomisarzrozglądałsięuważnie,szukającczegoś,cowidocznie
odstawałobyodotoczenia.Nicjednakniezwróciłojegouwagi.