Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Znajdowalisięnazupełnympustkowiu,gdziezeświecąmożnaszukać
petów,puszekpopiwieczyfoliówekpochipsach,dowodzących
obecnościturystówlubniesfornejmłodzieży.
–Toterenjednostkiwojskowej?–zapytałFlambert.Podczasjego
dziesięcioletniejsłużbywRegalicachnigdyniebrałudziału
wpostępowaniudotyczącymtejczęściMrzeżyna,więcnieinteresował
sięukrytymwlesiedywizjonem.
–Obecnienie.Nadbrzeżejestdostępnedlawszystkich.Żołnierze
czasemprzeprowadzająćwiczeniazakcjiratunkowychnamorzu,ale
naplażęmożewejśćkażdy–odpowiedziałKalwicz.–Mójznajomy
tustacjonuje.
–Aleitakniełatwosiętutajdostać.
–MożnaprzespacerowaćsięwybrzeżemzPogorzelicy,podjechać
pobetonowychpłytachzMrzeżynaalboprzejśćodDźwirzynaprzez
lasiskręcićnarozdrożu,gdziepostawilitęnowąwiatędla
rowerzystów.
–Tozupełneodludzie.
–Tak,idealnemiejscenaporzucenieciała.–Technikzatrzymałsię
przedwejściemdobunkra,wktórymprzedmomentemzniknęła
Zabłocka.Schyliłsięizajrzałdośrodka,poczymzawołał:–Cootym
sądzisz,Agata?
Lekarkakucała,przyglądającsięzwłokom.Schronnależał
dotypowychtegotypubudowlipowstałychnapoczątkudwudziestego
wieku.Betonoweścianyzzewnątrzzostałyobsypanepiaskiem,aw
środkupokrytemłodzieżowymgraffiti,wtymprzypadkuniemającym
nicwspólnegozesztukąuliczną.„Chuje”,„suki”i„kurwy”musiały
szczególnieupodobaćsobietomiejsce,bonapisypokrywałyniemal
każdycentymetrniewielkiegopomieszczenia.
Zabłockacmoknęłarozdrażniona.Nielubiła,kiedyktośpytał