Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Toniesprawiedliwe,przecieżzaponadmiesiącbędęjużpo
osiemnastce–szepnęłam.
–WięczamiesiącsobiepojedzieszdotegoWrocławia.–
Ojciecrozłożyłręce.Wydawałosię,żeonszybciejsięzłamie.
Pewniedawnobymipozwolił,gdybysięniebałpodpaśćma-
mie.
–Targisąteraz–warknęłamprzezzaciśniętezęby.Zchęcią
potłukłabymwazonstojącynastolikudokawy,dokładniemię-
dzynami.Aleczytomogłomipomóc?Raczejnie.Podobnie
jakto,copowiedziałamchwilępóźniej.–Denerwujeszmnie.–
Zerwałamsięzmiejscaispojrzałammamieprostowoczy.Za-
marła.
–Łucja,nieodzywajsiędomniewtakisposób.
–Ajakmamsięodzywać?
–Chybacościsiępomyliło–zakpiła,alewidziałam,żeza-
bolałyjąmojesłowa.
–Niepozwalaszmizrobićczegoś,cojestdlamnieważne.
Toniezwykłykaprys,tylkowydarzenie,któremożezaważyć
namojejprzyszłości.Storazyobiecywałam,żebędęnasiebie
uważać!–Woczachstanęłymiłzy.
Wiktorwestchnął,adwiesekundypotemjużgoniebyło.
Zawszewychodził,kiedyzaczynałysięlaćłzy.
–Przykromi,aleniezmienięzdania–rzekłazestoickim
spokojemmama.–Kiedybędzieszpełnoletnia,porozmawiamy
inaczej,więcejdecyzjibędzienależałodociebie.Przypomnij
sobie,takąsamąrozmowęodbyłyśmyotatuażach.Jeszczenie-
dawno!Wkońcuprzyznałaśmirację.
Zwróciłamsiędotaty,któryażpobladł.Odkaszlnął,chcąc
mniepowstrzymać,bodoskonalewiedział,żepodwpływem
28