Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Przybrawszywilcząpostać,jeszczeraznałożyłpastę
naszczoteczkęiwyszorowałdrugie,lepszezęby.Potem
warknąłzwściekłością–płukaniewilczejpaszczybyłonie
ladawyzwaniem.Ostateczniepochyliłsięnadzlewem
izacząłpolewaćkłyijęzykwodą.Jeszczekomuś
przyszłobydogłowy,żetoczypianęzpyska.
–Następnymrazembędężućgałązkę,takjakzwykle
–mruknął,przybrawszyzpowrotemludzkąpostać.
Wróciłdosypialni,byzałożyćkoszulkęidżinsy.Potem
podszedłdooknaiprzysunąłtwarzdoszyby.Nazewnątrz
byłonatylechłodno,żebyzałożyćskarpetkiitenisówki
–ibluzę.BędąchodzićwtempieMeg,niejego.
Ubrałsiędokońca,apotemwyjąłkluczezpojemnika
stojącegonakomodzieiwyszedłnakorytarz,którydzielił
zMeg.Ostrożnieuchyliłdrzwiprowadzącedojejkuchni.
Czasami,dlabezpieczeństwa,zamykaładodatkowo
zasuwę.Jejwyrwanieoznaczałobydlaniegotylko
dodatkowekłopoty.
Sprawiłdostateczniedużoproblemów,celowo
wyłamującdrzwi.
Tymrazemżadnejzasuwy.Świetnie.
Cichozamknąłzasobądrzwi.Potemruszyłdosypialni
Meg.
Delikatnywiatr,wpadającydopokojuprzezuchylone
okno,poruszałfirankami.Wichzakupieiwieszaniu
pomogłoMegstadosamic–jejludzkieprzyjaciółki.Przez
oknosączyłosięporanneświatło,dziękiczemuSimon
mógłdokładnieprzyjrzećsiędziewczynie,skulonejpod
kołdrą.
Czybyłojejzimno?Gdybyzostałzniązeszłejnocy,
zpewnościąbyniezmarzła.
–Meg?–Ostrożniedotknąłjejramienia.Gdysiębała,
potrafiłakopaćmocnojakłoś.–Meg,porawstawać.
Stęknęłaischowałasięgłębiejpodkołdrę.Teraz
nazewnątrzwystawałtylkoczubekjejgłowy.
Nietakiejodpowiedzioczekiwał.
Podniósłjednąrękę,żebyosłonićsięprzed
potencjalnymkopnięciem,adrugąpołożyłnabiodrze
dziewczynyikilkarazypoklepał.