Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział3
Środa,6czerwca
Tużprzedświtemmilczącymężczyźni,którzyzajęli
miejscawkabinachinapakachtrzechpick-upów,
pojechalinapołudniepiaszczystądrogą,prowadzącą
doZłotejPrerii.Doskonaleznalitętrasę,jednaktegodnia
bylijednocześnieprzerażeniipełnieuforii.Otowreszcie
oniidziesiątkiinnychmężczyznzmiastnaŚrodkowym
iPółnocnymZachodzieprzeprowadząpierwszyatak
iuwolniąludziodowłosionychikłapiącychkłami
tyranów,którzyniedopuszczająichdoniczego,cooferuje
taziemia.
Gdydotarlidorozdroża,zwolniliipowoliprzejechali
pomiędzybydłem,którestanęłopoobustronachdrogi.
Pojednejstronieznajdowałosiętrzydzieścisztukbydła
zranczaludzi,podrugiej–trzystabizonów,pasącychsię
naziemi,należącejdo
terraindigena
.Bizonytłoczyłysię
przylizawce,wystawionejkilkadniwcześniej.Paręsztuk
zostałoodciętychodgłównegostadaizaprowadzonych
naogrodzonyterenrancza–byłatoniezbędnaofiara
wtejniebezpiecznej,potajemnejwojnie.
Mężczyźnioficjalniewystawilitęlizawkęipowiedzieli
Wilkom
terraindigena
,któreprzybiegły,bysprawdzić,
coludzierobiąnanieswojejziemi,żetotakiprzyjazny
gest.Terazcisamimężczyźniwysiedlizsamochodów
izaczęlisprawdzaćstrzelby.Gdyjużwszystkosięzacznie,
niebędziemiejscanabłędy.
–KompaniaA,zamną!–powiedziałdowódca.
–KompanieBiC…–Wskazałdrugąstronędrogi.
–Pamiętajcie,żetonieważne,czyzabijacie,czyranicie.