Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Megjużmiałaspytać,dlaczegoKarliRuthnie
mieszkajązeswoimirodzinami,jednakwporę
przypomniałasobie,żenajbliżsibylinanichwściekli
osympatiędlaWilków–topotwarzdlaosób,chcących
współpracowaćz
terraindigena
.
–NiewspomnimyotymEve–rzekłaRuth.–Chyba
żeotrzymamynatopozwolenie.
–Alewszystkobędziewporządku?–MerriLee
przechyliłasięnabok,żebywyjrzećnarecepcję,apotem
szepnęła:–Właśnieotworzyłysiędrzwiwejściowe,alenie
mogędojrzeć…
JedenzWilkówstanąłnatylnychłapachiwalnął
przednimiwladę.
–Arreoouu?
–Dzieńdobry,Nathanie–odezwałysięchórem.
PrzybyłWilkstróżujący,zatemnależałozabraćsię
dopracy.
Dziewczynyzawinęłybabeczkiwpapieroweręczniki,
zapewniłyMeg,żespotkająsięwieczoremnazajęciach
SpokojnegoUmysłu,iwyszłyzbiuratylnymidrzwiami.
Megpodeszładolady.Nathan,jedenznajwiększych
WilkówwLakeside,należałdostróżówDziedzińca.Był
zSimonem,gdyichgrupazostałazaatakowananatargu.
KilkagłębszychranInnegowciążpokrywałystrupy.
–Chciałyśmytrochępogadaćprzedpracą–rzekłaMeg.
Popatrzyłnaniąpytająco.–Osprawach,którenie
powinnycięobchodzić.–Całyczassięwniąwpatrywał.
–O
babskich
sprawach.
Odepchnąłsięodladyipoczłapałdowilczego
legowiska,znajdującegosiępodjednymzwielkich
frontowychokien.
Megwestchnęłaiposzładosortownizjeśćbabeczkę.
WystarczyłowspomniećWilkowio„babskichsprawach”,
żebynatychmiastsięoddalił–oczywiście,niemożnabyło
korzystaćztegowybieguzbytczęsto,botraciłswoją
skuteczność,alewpewnychsytuacjachsprawdzałsię
idealnie.Wilkiżywiłyprzekonanie,żebabskiesprawy
sąjakjeżozwierze–skutkiszturchnięciaichnosem
okazywałysięnaderbolesne.