Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PrzecieżzThaisiiudałosięwywieźćjedzenierzekł
Burke.Więcudasięrównieżprzemycićdoniejwojsko.
Przyodpowiedniejzapłaciekapitanowiezpewnością
spróbująniepostrzeżenieprzepłynąćobokwszystkich,
którzyobserwująwody.
Tonierozwiązujeproblemuzagładyzauważył
Monty.
Poruczniku,niememynicztymzrobićrze
łagodnieBurke.Poprostucałyczasmamyotwarte
kanałykomunikacji.Pomagamyzawsze,gdytylko
możemy.Imamynadzieję,żeudanamsięzniweczyć
wszelkiegłupieplanyinnychludzi.Rozejrzałsię
potwarzachosóbsiedzącychprzystole.Cośjeszcze?
MichaelDebanyzacząłsięwiercićnakrześle.
Kapitanie,powiedziałpan,żeto,oczym
rozmawiamy,niemożewyjśćpozatenpokój.Czy
tooznaczarównież,żemamyniemówićoniczym
dziewczynom?DzisiajranospojrzałnaKowalskiego
miałyspotkanie.Więcniewykluczone,żejużotym
wiedzą.
Niewydajemisię,byWilczaStrażpowiedziałpannie
CorbynoplanachtubylcówziemistwierdziłMonty.
Byćmożejednakzdradziłjejcoś,czegoniezdradził
nam.
Panowie,musimysiętegodowiedziećrzekłBurke.
Naraziewykluczamydziewczęta.Wprzyszłymtygodniu
naDziedzińcubędągoście,niemapotrzeby,żeby
zamartwiałysiękażdymsłowemczygestemiobawiały,
żecośmożeprzeważyćszalęprzeciwkonam.
CzylitobędąstandardoweinteresyodrzekłLouis.
Tak.Burkewstałodstołu.Jeślitowszystko…
MontypojechałnakomisariatrazemzLouisem,dzięki
czemuKowalskiiDebanymogliporozmawiaćsam
nasamwdrodzenaDziedziniec,gdzieDebanymiałprzez
kilkagodzinpomagaćEveDenbyidziewczynom.
RozmawiałeśjużzDebanymonowympartnerze?
spytałLouis.
JeszczenieodparłMonty.Niktniechciałbyć
czwartymwekipie,nawetpouwzględnieniudodatku