Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
napatrzyłasięwdomunaojcaijegokumpli,sądziła,
żetacyfacecijakMarcelsąjużwymarłymgatunkiem.Jej
celembyłoraczejskupićsięnanauceijakośprzetrwać
telata,bypotemwyfrunąćzdomuinigdyjużdoniego
niewrócić.Innychmarzeńwtedyniemiała.Wkażdej
wolnejchwiliwizualizowałasobieto,jakwsiada
doautobusuzwalizkąijedziejaknajdalejstąd,żeby
zacząćnoweżycie.
Alewówczaspojawiłsięon.Uroczy,wysokiblondyn
ooczachwkolorzewiosennejtrawy,który
niespodziewaniezwróciłnaniąuwagę.Zagadałdoniej,
gdyczekalinakorytarzunalekcję–itaksiętowszystko
zaczęło.Lenadotejporynieumiałapowiedzieć,
coonwniejtakiegozobaczył.Byłaprzeciętną
dziewczyną,dotegowycofanąiubranąznaczniegorzej
niżrówieśniczki–zazwyczajwniemodneciuchy,
naczarno.
Onmimotojąpokochał.Otoczyłopieką.Podniósł
naduchu.IchybanikttakjakMarcelMalinowskinie
potrafiłsprawić,żeczułasięwreszciewartościową
dziewczyną,chcianąikochanąkobietą.
Naglezzamyśleniawyrwałjąjegogłos.
–Niesłuchaszmnie…
Lenaspojrzałananiegozeskruchą.Nawetnie
zauważyła,żeznowuuciekłamyślamizdala
odrzeczywistości.
–Wybacz–powiedziałazpokorą.–Poprostujestemjuż
zmęczonatąkłótnią.
–Jasięniekłócę.
–Nie?Notocorobisz?
–Martwięsięociebie–odparłspokojniej.–Złoszczęsię
naciebie,bominatobiezależy.
Lenawestchnęła.