Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zkijkamiposyłającewjegostronęzaciekawione
spojrzenia.Aleodkądkupiłkawałektejziemi,skupiałsię
jedynienapielęgnacjitrawnika.Niebyłtypem
działkowiczainiemiałduszyogrodnika,leczgdynabył
kosiarkęipierwszyrazprzeszedłsięzniąwokół
domku,połknąłbakcyla.Odtamtejporyregularnie
przycinałtrawę,popijającprzytympiwo,apotem
odpoczywałidelektowałsięcisząmąconąjedynieprzez
miłetreleptaków.
ItochybazpowodutejciszyorazspokojuOresttak
lubiłtumieszkać.Niktniczymniezawracałmugłowy.
Działkaznajdowałasięniemalnakońcuświata,zdala
odskupiskludzi,azwłaszczadużegomiasta.
Donajbliższejmiejscowościbyłostądpółtorakilometra.
Orestjeszczenigdynieusłyszałtutajodgłosówkłótni
sąsiadówalbotrzaskaniadrzwi,conotoryczniesię
zdarzało,kiedyżyłwŁodzi.Otaczałygogłównie
nieużytki.Droga,przyktórejmieszkał,niebyłazbyt
uczęszczanakorzystałyzniejgłównielatemosoby
zmierzającenadrzekę.Płaskieukształtowanieterenu
naMazowszusprawiało,żewoddalizjednejzestron
Orestwidziałbrzozowyzagajnik,azdrugiej
przepływającąkawałekstądrzekę.Żadnychdomów
sąsiadów,żadnychzabudowańgospodarczych,żadnych
fabrykczymagazynów.Jegospokójmąciłytylkoczasami
rozgadanegrupkinastolatkówalbowycieczkirodzinne,
którezmierzałydrogąnadrzekę,aletonaszczęście
zdarzałosięjedyniepóźnąwiosnąilatem.Przez
większośćrokuOrestmiałtutajciszęispokójczylito,
czegopragnąłnajbardziej,uciekajączmiasta.
Mężczyznamiałtrzydzieścisześćlat,brązowewłosy
ioczywkolorzeciemnegonieba.Najegoczole
iwkącikachoczupojawiłysięjużzmarszczki,brodę