Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pojęcia.
Północno-zachodniwiatrponiónasjakdwaliście
poddrzwiprzyjaciela.Przeddrzwiamileżaływieńce.
Drabspojrzałnamniezgłębokimsmutkiem.
Twójprzyjacielzmarł.
Niezdążyłemsięjeszczezastanowić,czytenobrót
sprawbyłdlamniepowodemdoradości,czy
dosmutku,kiedyusłyszałemgłośnypłacz.Drab
popchnąłmniewjegokierunku.
Otoczyłamniegromadażałośniepłaczącychludzi,
którzyzwrócilisiędomniezewzruszającą
serdecznośc:
Nietrzebarozpaczać…
Niepozostałominicinnego,jakskinąćgłową
zudanymsmutkiem,bowtymmomencieniebyłojuż
sensumówićtego,conaprawdęchciałbympowiedzieć.
Klepałemichlekkoporamionachigładziłem
powłosach,abywyrazićwdzięcznośćzapociechę.
Mocnoidługościskałemdłoniekilkupotężnych
mężczyzn,obiecującim,żenapewnoniebędę
rozpaczał.
Podeszładomniejakaśstaruszkaizełzami
woczachschwyciłamniezarękę.
Mójsynnieżyjerzekła.
Wiem.Bardzomiprzykro.Tobyłotakienagłe
omalniedodałem,żewczorajjeszczerazem
patrzyliśmynasłońce.
Rozpłakałasięwtedy,aodtegopłaczumiciarki
przebiegłypociele.