Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wieczornejzorzy.Gdyzbliżyłsiędorozstajów,wiedział
już,żewybierzetę,którapoprowadzigodalejprzed
siebie.Tenwłaśniewybór,podejmowanywciążodroku,
doprowadziłgoakurattutaj.
Alepojakimśczasienaglezorientowałsię,żenie
majużprzedsobągórskiegopasmapodblaskiem
zachodzącegosłońca.Oznaczałoto,żewbrew
wytyczonejprzezsiebiezasadzienieposzedłprosto
przedsiebie,leczskręciłwprawonadrogęwiodącą
kupustkowiu.Słońceznikłoiniebopokryłosię
szarością.Odwróciłgłowę,spojrzałnamajaczące
woddalirozstajeiposzedłdalej.Chciałprzypomnieć
sobiechwilę,gdystałnatychrozstajach,leczokazało
się,że–inaczejniżzawszedotąd–towspomnienie
zupełniesięjużzatarło.
Niemógłiśćdalejwciemności,leczjegopomyłka
zaprowadziłagonadrogę,przyktórejniktnie
mieszkał.Dopieropodługiejchwiliwoddalipojawiła
sięmałachatka,wktórejchybotałosięświatełkoświecy
przywodzącemunamyślpopołudniowesłońce.Kiedy
siędoniejzbliżał,stopniowoogarniałagojakaśsłodka
roślinnawońunoszącasięwpowietrzuwokółchatki.
Podszedłdodrzwiistałprzednimiprzezchwilę,
aześrodkaniedochodziłgożadendźwięk.
Przypomniałsobierozpościerającesiędalejpustkowie,
poczympodniósłrękęizapukał.
Zzadrzwidobiegłgojakiśgłos,jakbyokrzyk
zdziwienia,iwdrzwiachstanęłaprzepiękna
dziewczyna.Zjawiłasiętaknagle,żeprzezchwilęnie
wiedział,cozrobić.Miałwrażenie,żeczekałanajego