Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–O,wreszcieraczyłsięzjawićnaszniezawodny
wykrywaczkłamstw–witamnieLeo,gdywchodzę
dobiura.
Spóźniłamsię,chybaporazpierwszy.Mieszkanie
wpiwnicypodbiuremmaswojezalety,niestety
dzisiejszespotkaniezWalshamiwytrąciłomniezrytmu.
Niezdobyłamnowegoklienta,niemamnicnaswoje
usprawiedliwienie,alewcaleniezamierzamsię
tłumaczyć.Leolustrujemnieuważnie,odrywającwzrok
odjakichśpapierów.Nosiokularywmodnych
oprawkachiświetnieskrojonegarnitury.Jego
wizerunekzupełnierozmijasięztym,jakwiększość
znaswyobrażasobieprywatnegodetektywa.Właśnie
dlategojesttakidobrywswoimfachu.Ludziegonie
doceniają,atodużybłąd.
Sebotwieradrzwiswojegogabinetu,stajewprogu
ipatrzynamnie.Okularywtaniejoprawcezsunęły
musiędopołowynosa.
–Nora,wszystkowporządku?–pyta.Moje
spóźnieniezakłóciłojegocodziennąrutynę.Sammusiał
sobiezaparzyćkawęipewniezastanawiasiędlaczego.
–Tak–odpowiadamiwsuwamsięzabiurko.
Czerwonadiodanatelefonieniemruga,zatem
naszczęścieniktniedobijałsiędobiura.
–Przepraszamzaspóźnienie.
–Możeszsięczęściejspóźniać.–Leopróbuje
rozładowaćtrochęnapiętąatmosferę.–Serio,zacznij
wreszciekorzystaćzżycia.Wyjdźgdzieśodczasu
doczasu,kupsobiekilkafajnychciuszków.
Leodobrzewie,żenieposłuchamżadnejzjegorad,
którychzresztąudzielamioddawna.Nigdyniesnuję