Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Podołałzadaniunałożenianasiebiekoszulkiiwłaśnie
starałsiędopiąćspodnie,gdydosaliwpadłMarek,
wykładowcafilozofiinaPolitechnice.Jegowłaśnie
oczekiwał,jakoorganizatoraucieczki.
–Kończubieranie,musimywiać!
–Adzieńdobryijaksięczujesztogdzie?
Organizatorucieczkiwyciągnąłzdużejreklamówki
szarąkurtkęiczarnączapkębejsbolówkę.
–Dopinajportkinadupie,późniejznajdziemyczas,
żebypogadać.Olejbluzę,założyszpóźniej.Teraznaciągaj
mojąkurtkęinałóżczapkę,żebyschowaćtwój
obandażowanyłeb.
–ONY!–ucieszyłsięDarek,przeczytawszynapisnad
daszkiem,poczymnaciągnąłczapkę.–Wyglądamjak
gośćzNewYorku?
–ZacznieszwyglądaćjakgośćzSing-Sing,jakcisię
dobiorądodupy.
–Pocowogóletaakcja?–Dopiąłspodnieizaczął
naciągaćkurtkę.WtymczasieMarekzdążyłspakować
doreklamówkijegokurtkęibluzę.
–Istniejeszansa,żepozostajeszdlanichNN.Ztego,
cowiem,niktzdonosicielicięniepoznał.Możeimsię
wymkniesz.
Darekpomyślał,bazującnaautoocenietempa
zakładaniaprzezsiebiekurtki,żejeślifilozofruszasiętrzy
razyszybciejodniego,auważałfilozofazaraczej
ślamazarnego,toszansenaucieczkęniewyglądają
obiecująco.
–Tywidzisz,jakjawyglądamijaksięporuszam.Mogę