Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
naprośbęJulkiszukałamwnecieinspiracjipodhasłem
„bukietślubny”.Marekzajrzałmiprzezramięakurat,gdy
naekranielaptopawyświetliłamzdjęciepannymłodej
wkoronkowejsuknizbukietemkolorowychalstromerii
wdłoniach,ipowiedział:
Niemożesięztobąrównać.Będzieszwyglądała
świetnie,idącdoołtarza.
Wiem,gdzieśjużtosłyszałam.Iwyobraziłamsobie
siebieidącądoołtarza,awmojejwyobraźniczekał
namniewysokibrunetzrozwichrzonymiciemnymi
włosami,wpatrzonywemnietymiswoiminiebieskimi
oczami,jasnymijakniebowsamopołudnie.Bynajmniej
niebrązowookiblondynoimieniuMarek.Izdałamsobie
sprawę,żemuszęprzestaćsięoszukiwać,marnującżycie
sobieijemu.Zerwałamznimprzedmajówką.Planował
jakiśwyjazdibałamsię,żesięoświadczy.Nawetniebył
specjalniezdziwiony;żałośniesmutny,aleniezdziwiony.
Kładęsiędołóżkazmyślą,żeterazprzyjdzie
miudawaćdziewczynęArtura.Niebędęrobićdramprzed
Julkiweselemizrobięto,ocomnieprosi.Wiem,żenie
zrobiłabytego,wiedząc,conaprawdęmyślęnaten
temat,aletejjednejrzeczynigdynieodważyłamsięjej
powiedzieć.Niewiem,jakjatozniosęijaksiępotem
ogarnę.
Kolejnyrazdosnukołyszemniewidokpodpowiekami
tychhipnotyzującychbłękitnychoczu.Nienawidzęsiebie
zato.