Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
babkiskróconyotrzypierwszelata.Henrykzdałodrazudoklasyczwartej.Zdałtym
nienaganniej,żesamdyrektorwzorowejszkołyprzygotowałgodoegzaminu.
DyrektorbyłczymśpośrednimpomiędzywujemAntonim,dziadkiemadrogim
mecenasem.Zazwyczajzachowywałsurowąpowagę.Czasami,gdystarałsiębyćmiły,
uśmiechałsięwstyludrogiegomecenasa,alewysokiichudy,jużsamymwzrostemi
chudościąnakłaniałdopowagiidyscypliny.Jeszczełatwiejudawałomusięorganizować
posłuchdźwiękiemgłosu:mówiłzniejakimtrudem,achoćcichoitrochęnachrypce,to
jednakzdumiewającowyraźniekażdesłowobyłosłyszalnedoszpikukości.Podobniejak
czasemsłowawujaAntoniego.
Dziadkaprzypominałnajrzadziejbyłytotenieczęstedni,wktórezjawiałsięna
katedrzeznieobecnymuśmiechem:siadałniedbaleibębniącpalcamipoblaciebiurka
zamyślałsięnadługiekwadranse.Jedenzuczniówczytałwgłospoprzedniąlubnastępną
lekcję,dyrektorzaśdowtóruzdańuśmiechałsięufnie,czuleitkliwie.Nudalazłamiędzy
ławki,odpiecaciągnąłupał,czasemktośporuszyłsię,bywyciągnąćdogodniejnogi,i
drzewoławekskrzypiałocałkiemtak,jakskrzypiałparkietpodfilcowymipantoflami
dziadka.
Najlepiejjednakutrwaliłysięwpamięcipodobieństwadyrektoradodrogiego
mecenasa.
Byłytopodobieństwawychwyconenajwcześniej,wtymjeszczeokresie,gdydyrektor
przychodziłprzygotowywaćHenrykadoegzaminu.Henrykspamiętałjenajlepiej.
Wczymprzyczynategofaktu?Wkomizmie,wśmieszności.Mecenasowibowiem
łatwobyłoprzyswejmałej,pulchnejiokrągłejpostaciunicestwiaćsięwuśmiechachi
potakiwaniach,troszczyćsię,zabiegać,wyrażaćzgodę.Mecenasmiałswójstylwtym
wszystkim.Stylbynajmniejnieśmieszny.Dziękijegoczujnymoczomniezapominałosię,że
posiadaonswojąskromnieujawnianą,alewkażdymrazierzeczywistąidośćchytrągodność.
Natomiastdyrektormiałkłopotyzsobąsamymbyłzadługi,zachudyizakościsty
naswechęciwykazaniasięnajlepsząwoląiugrzecznieniem.Przeszkadzałymujego
rozmiaryipionowezmarszczkinaczolemusiałwalczyćzsamąnaturą.Tosamozgłosem:
mecenasdobierałsłowaimodulacjezdańtakgładko,jakżonglerbawisiędlarozrywki
lżejszymiodpowietrzabalonami.Natomiastdyrektorżonglowałztrudem.Więcej:zmęką.
Gdypochylałsięnaddłoniąbabki,nabrzmiewałymużyłynaczole,kryłszyjęw
kołnierz,wciągałbrzuchichowałpiersi,pokorniewykazującsiękabłąkiemchudychpleców.
Walczyłzgłosem,bymówićnajaksamitniej.Imimotozawszegobyłozadużo,zawsze
widziałosięjaknadłoniniedołężnąmękęsprowadzaniasiebiedonajmniejszychwymiarów.
WpierwsząniedzielępoegzaminieHenrykadyrektorzjawiłsięnaherbatę.Został
nawetnawczesnejkolacji,całyczasstarającsiędorównaćwzrostemnikłejpostacidziadka.
Udałomusiętodopieropodczasprzemowybabkiichybatylkodziękitemu,żewygłosiła
stojąc:
Drogiprofesorzepowiedziała.Powierzampanuswegownukaniebez
pewnychobaw.Naszerodzinne,rodowetradycje...wszystkotowymagatroski,wiedzy,
szacunku.Pozatymśmierćrodziców,tragediaosieroconegochłopca,zwiększajeszczeciężar
spoczywającynanaswszystkich.Natychwszystkich,którzyzastępująmuojcaimatkę.
Profesorzerzekłaostroniewątpię,żepotrafipan...sprostać...
ŁaskawapanidyrektorowopochyliłsiędyrektoriHenrykowijużwtedy
zachciałosięśmiaćnaszawzorowa,podkreślam,wzorowaszkołamaswetradycjei
doświadczenia.Zapewniam,zapewniamszukałsłówżezarównokoledzypaniwnuka,
chłopcytejsamejkrwiiniepoślednichdomów,jaktrudwychowawców...Zapewniam,pani
wnukznajdzieunasinaukę,i...iciepłorodzinne...palcamizbierałzestołuokruszyny
chleba,jakbybyłyokruszynamimyśli.
Dobrze,drogiprofesorzepozwoliłamupożegnaćsiębabka.
13