Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Martapomyślałaodwóchcórkachswojejprzyjaciółki,
TinyLarson.JejmążJedduważał,żenowaszkoławcale
niejestimpotrzebnainazywałpomysłjejpowstania
„zwykłągłupotą”.Byłzdania,żedziewczętanie
potrzebująedukacji.LeczzbłagalnegowzrokuTiny
możnabyłowyczytać,jakbardzopragnie,byjej
dziewczynkirównieżmiałymożliwośćnauki.Byłatodla
nichostatniaszansa,zważywszynaichwiek:trzynaście
ijedenaścielat.Potrzebowałyskorzystaćztejszansy,
zanimbędziedlanichzapóźno.
*
Tegoporanka,krzątającsięwkuchni,Martagorliwie
modliłasię,byBógzmieniłserceJeddawtejsprawie.
Wczasiemodlitwywyjrzałaprzezkuchenneokno
izobaczyłaswoich
mężczyzn
wracającychzobory.Kroki
Clarka,normalniedługie,byłyterazspowalnianeprzez
szybkiedreptaniemałegoClare’a.Chłopiectrzymałsię
kurczowouchwytuwiadrazmlekiem,wprzekonaniu,
żepomagaojcuwniesieniuciężaru,apodrodzeradośnie
doniegoszczebiotał.OleBobpodskakiwałprzednimitam
izpowrotem,sądzączapewne,żewskazujeimdrogę,
jakbybezniegomielinigdynietrafićtam,gdzietrzeba.
Martapoczułauciskwgardle.Czasamimiłość
sprawiabólleczjesttozawszebólbezcenny.
TegoporankarodzinaDavisówjakopierwsza
przybyłanadrzekę.Mielinajbliżej,jakożegrunt
przeznaczonynabudowęszkołyzostałwydzielony
zkawałkagospodarstwaClarka.