Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niepewnie.
Mamo,nieobraźsię,aletwojeubraniabędąwyglądać
namniejaknamiot.Jeszczeludziepomyślą,żeniedość,
żetwojacórkajeststarąpanną,tojeszczeznieślubnym
dzieckiemwdrodze.Zdrugiejstronyniebyłabym
wyjątkiem.Zaśmiałamsięnamyślokontynuowaniu
rodzinnejtradycji.
Tytutajdobregoimieniatwojejświętejpamięci
prababkiHenrykinieszargaj.Wieszprzecież,jakbyło.
Wiem,wiem.Podeszłamdozdjęćustawionych
nakomodzieiwzięłamdorękizłotąramkęzfotografią
ślubnąprababci,gdzieobokmłodejparystałamała
dziewczynkazczarnymi,długimilokami.
Mampomysł!krzyknęłamamaiszarpnęłamnie
zarękę.Idziemynastrych.
Alepoco?
Idź,niemarudź!Zobaczysznamiejscu.
Mamapopędzałamnieruchemrękiiwręczwypchnęła
zeswojejsypialninawąskikorytarz,naktóregokońcu
znajdowałysięczarnedrzwi.Zanimischowanebyły
schody,któreprowadziłyprostonastrych.Rzadkosię
tutajktokolwiekzapuszczał,bobrakowałoelektryki,
panująceprzezcałyrokskrajnetemperaturybyłynie
dozniesienia,anapodłodzeleżałanieprzyjemna
wdotykuwełnastanowiącanamiastkęocieplenia.Zanim
mójwzrokprzyzwyczaiłsiędopanującegotupółmroku,
usłyszałamzwycięskieokrzykimojejmatki.
Jesttutaj!Mamawskazywałapalcemnastojący
nasamymkońcustrychuwielkikufer.
Cotojest?
Toskrzyniaposagowatwojejprababci.
Mamo,tylkominiemów,żemamzałożyćcośzjej
środka.Naprawdęwolęiśćwdresachistanąćpod
kościołemniżzałożyćcoś,coleżałotustolatiśmierdzi
naftaliną.Bezprzesady,niejestemtak
zdesperowana.Dodatkowozaprzeczyłamruchem